Skocz do zawartości

Kajmanow

Stalker
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kajmanow

  1. Ciekawa praca w terenie naukowców. Dziwi mnie fakt, że nie porównali pomiaru tak jak wspomniał Wladimir Kuznetsow w artykule przedstawionym tutaj przez @A6AKAH Osobiście latałbym tam na ŁS110 i orał tereny z mapą w ręku stworzonej przez drony, jednocześnie namacalnie byłbym w stanie określić wartość różnicy pomiaru przez dane technologie. Oczywiście nie znam się na ich pracy w terenie, dlatego też być może moja wizja odbiega od ich rzeczywistego działania i celu. Fakt kilkuwiekowej aktywności radionuklidów na terenie strefy został tak naprawdę od razu stwierdzony na podstawie wcześniejszych badań nad rozpadem jądra izotopów, dlatego też mam wrażenie że powstanie tych wszystkich artykułów o brytyjskich naukowcach z NC for Nuclear Robotics i mapowaniu kilkunastu kilometrów kwadratowych terenu wynika właśnie tylko z tego, czyli z przedstawienia możliwości zastosowanej technologii. Bez względu na sposób badania, Wladimir Kuznetsow określił łopatologicznie prawdziwe źródło zagrożenia, ponieważ samo promieniowanie w większości terenów w strefie wykluczenia rzeczywiście nie jest w ogóle groźne. Zostało to już przebadane przez niezależnych obserwatorów, zainteresowanych amatorów (również to zrobiłem), oraz bardziej rzetelną kadrę czyli naukowców także z Polski. "nie jest groźne" nie oznacza, że nie może zaszkodzić. Tutaj jednak nie mam na uwadze argumentu Kuznetsowa a fakt, że to co na powierzchni nie do końca w pełni odzwierciedla stan w gruncie (wspominam działalność grup likwidacyjnych zakopujących m.in. cmentarzysko wraków, oraz czerwony las). Powracając do myśli Kuznetsowa ponieważ to najważniejsza moim zdaniem uwaga jaką należy się kierować w postrzeganiu jakiegokolwiek "zagrożenia" mówiąc o promieniowaniu (które de facto jest porównywalne do skandynawskiego, lub o wiele mniejsze niż na wybranych miejscach na Ziemi). Kuznetsow Wspomina o pożarach i uwalnianiu się izotopów do atmosfery. Biofizyka radiacyjna wskazuje różnicę po między promieniowaniem zewnętrznym a wchłoniętymi izotopami do organizmu (wspomina o tym dr inż. Fornalski polski naukowiec), które odkładają się w większości miejscowo i to chciał przekazać Kuznetsow. Promieniowanie promieniowaniu nie równe, nawet jeśli miałoby tą samą wartość w siwertach. Wchłonięte przez oddech cząsteczki z chmury radioaktywnej zatem są o wiele bardziej szkodliwe niż o wiele większe promieniowanie z ciała stałego jako zewnętrzne źródło. Choć nie powinienem to jednak stwierdzę, że większość terenów strefy można użytkować i przebywać na nich przez całe życie, jednakże mówiąc o "osiedlaniu" mówimy o ruszaniu gruntu, ruchu materii i ekoterrorystycznej polityce światowej. A tutaj z lekkim przymrużeniem oka, aczkolwiek prawdziwe zdjęcie mojego autorstwa wykonane w odległości "na oko" 2km od dawnego czerwonego lasu: Ciekawostka co do poziomu promieniowania. Dopuszczalną bezpieczną roczną dawką promieniowania jest 1mSv, w Polsce średnia dawka w skali roku to 2,5mSv. Tomografia komputerowa tułowia to jednorazowa dawka w przedziale 7-10mSv. Nie ma się co przejmować corocznym prześwietlaniem klatki piersiowej w okresowych badaniach medycyny pracy, to tylko 0,1mSv. ;D Robią mi co dwa lata, boją się że będę świecić. Chociaż 10 strzałów z rentgena i dawka dopuszczalna na rok załatwiona. Kosmonauta natomiast jest narażony na ponad 400mSv na okres roku ziemskiego, więc z technicznej strony może sobie odhaczyć cztery wieki dopuszczalnej dawki. Trochę z humorem, ale musimy jednak rozróżniać dawki jednorazowe, na godzinę czy na rok. Miłej Zony!
  2. Kajmanow

    Sen Zony

    @vidkunsenTo miło! Gdyby powstało opowiadanie o Sacharowie to podejrzewam, że obecny tekst w pierwszym poście byłby jej końcem. Trzeba by skrobać rozpoczynając kolejną część od dla przykładu: 3 lata wcześniej. ;D Ale kto wie, z tego co zauważyłem to nie usuwacie tak od razu tematów, może coś zdążę napisać dla ciekawskich. @BuberGdy pisałem, słuchałem w tle muzyki z klipu na YT "Dark STALKER Experience". Może dlatego pogięte i wymemłane. ;D Dzięki wielkie.
  3. Kajmanow

    Sen Zony

    @BuberSacharow stał się ofiarą emisji, a raczej Zony. Mała powiastka o tym, jak stalker stał się zombie "nie tak dosłownie a w przenośni" z braku celu. Emisja jedynie ucieleśniła ten stan. Jednocześnie chciałem pokazać, rzadko przedstawianą myśl o tym jak przyjaciel zamienia się w zombie. Nie wiem czy zostało to zrozumiane, Sacharow od dawna chodzi w kółko powtarzając ostatnie zdarzenie te jeszcze przed staniem się zombie. Uderzam tutaj w niewiadomą co do stanu umysłu zombie w świecie stalker.
  4. Kajmanow

    Sen Zony

    -Dima, Sacharow nie wrócił - padło przez radio, a metalowe pancerne drzwi zatrzasnęły się. Pędził ile matka przyroda dała. Uderzył ciałem w wysoki i gruby pień złamanego drzewa, które wyrosło w ciemni przed nim. Wyrwany jakby z niekończącej się pętli ucieczki, padł plecami na miękką i podmokłą ziemię. Nie próbował wstać, jakby nie szukał sił. Czy to więc rzeczywiście było drzewo, czy słup graniczny między strefą woli przetrwania a brakiem jakiegokolwiek celu? Otworzył bez wyrazu oczy. Poświata nadchodzącej emisji jaśniała na czarnym pochmurnym niebie, wpędzając nawet zlękniony mrok nocy w najgłębsze zakamarki lasu. Gdyby nie trzaskający powolny sygnał licznika geigera na piersi i zdyszany oddech, upragniona cisza zapanowałaby nad lasem... choćby przez tę krótką chwilę, która jednak nie nadeszła. Horyzont przemówił jak herold-kat głoszący przybycie swojej potężnej i surowej królowej. Głęboki i dziki ryk miażdżył najtwardsze serca tętniące w Zonie, zabierał skryte w głębokich schowkach skrawki spokoju, wypełniał ciała przerażeniem. Mimowolnie zamykał wszystkie drzwi, włazy, zamykał wszystkie oczy. Zew strącał umysły z drabiny człowieka wprost w zwierzęce paszcze instynktu przetrwania. Dokonywał się rozrachunek dotychczasowego mienia, w którym artefakt w cenie wielu istnień w tej chwili nie miał żadnej wartości. Zona przybyła. Słuchał jak mówi w wibrującym powietrzu, w drganiach ziemi, w narastającym chaotycznym blasku na niebie. -Odpocznij. Zaśnij. Szedł wytrwale choć koślawym krokiem, powolnie wędrując bez celu. Radiometr przestał już trzeszczeć zupełnie wyczerpany przez czas. Kroczył dalej. Nie przeszkadzały mu grube i nieustające krople ulewnego deszczu, nie przeszkadzały mu mgły, skwar, ni wichry. Las nie miał końca. Głową uderzył o drzewo, padł. Leżał przez chwilę, patrząc przed siebie. Wysoki i spróchniały pień dawno złamanego drzewa - wydawać się mogło - dotykał chmur. Cisza zapanowała nad lasem. -Śnij. Wstał. Szedł wytrwale choć koślawym krokiem, powolnie wędrując bez celu... -Dima, widzę jednego pod starym pniem w zagajniku. -Nowy, to twoja pierwsza warta więc słuchaj. Strzelasz do wszystkiego co się rusza, ale od Sacharowa wara bo zabiję.
  5. Skrawki Zony, fotografia własna, rok 2012. Nie wziąłem ze sobą szerokokątnego obiektywu a i żaden ze mnie fotograf, dlatego wszystko na przybliżeniu. Był niezły skwar. Nie polecam wędrówki latem, gdy roślinność jest bujnie obrośnięta liśćmi. Gdybym cofnął się w czasie, pojechałbym późną jesienią. Idąc po zawładniętych przez roślinność "ulicach" Prypeci, na przeważającej części obszaru, człowiek zdawał sobie sprawę że jest w mieście dopiero gdy wyjrzał w niebo i ujrzał szczyty wysokich wielopiętrowych bloków mieszkalnych. Stary sarkofag a nowa arka. Niektóre źródła podają, że arkę rozpoczęto budować m.in. z przyczyn zawalenia się części sarkofagu w 2013 roku. Nie do końca jest to prawdą, a w 2013 po incydencie już dawno pracujący nad budową Francuzi wyjechali w obawie przed skażeniem. W 2012 roku koncern Novarka stawiał już pierwsze elementy stelażu na prawo od wejścia do reaktora w odległości przeszło 200 metrów. Trzeba zaznaczyć, że proces od znalezienia funduszy po wbicie pierwszej łopaty to również nie jest przysłowiowe trzy dni, tak też od 2008 roku rozpoczęły się pierwsze etapy działania w kierunku hermetycznego zamknięcia reaktora nr 4. Projekt miał klauzulę tajności, dlatego też nie pozwalano robić zdjęć, to też ich nie posiadam pomimo prób. Warto wspomnień, że m.in. Polska wpłaciła około 1,5 miliona euro na budowę. Wracając do wspomnień, reaktor jeszcze w 2012 i do końca 2016 roku wyglądał jak go pamiętamy... Inne fotografie wybrane... Zona wita... Prypeć... Wesołe miasteczko i plac przy przedszkolu... Trybuny na stadionie "leśnym" (stadionem zawładnął las)... Stacja Janów, żelazny las, Prypeć i inne...
  6. Z życia w CoC... Oddałem Sidorowiczowi kilka PDA z zaszyfrowanymi danymi. W jednym z nich (spoiler): W CoC jedną z najwspanialszych rzeczy jakie mogły mnie spotkać to możliwość eksploracji praktycznie całej stalkerowskiej Zony, nawet lokacji cmentarzyska wraków (w rzeczywistości już nie istniejącej w takim stanie). Dla zainteresowanych cmentarzyskiem wraków... podaję współrzędne głównego placu wraków 51°09'13.7"N 29°58'54.7"E (wystarczy wkleić do paska adresu przeglądarki, odpalić wynik z google maps, przełączyć na widok satelitarny). Co ciekawe pewna część "wraków" nadal jest na powierzchni. Gdy już zajrzycie do mapy, sprawdźcie teren w pobliżu miejsca wskazanego w kierunku północno-zachodnim. Widać gołym okiem satelitarnym. Ciekawostką jest, że miejsce składowania wraków znajduje się w rzeczywistości około 27km po linii prostej od reaktora nr 4 współrzędne 51°23'20.5"N 30°05'54.1"E. Kolejną ciekawostką dotyczącą cmentarzyska wraków stalkerowskiego i tego prawdziwego, jest różnica w przeważającym modelu sprzętu wojskowego. W rzeczywistości na cmentarzysku przeważały BRDMy, natomiast w CoC to BTRy. Przedstawiam obrazy sprzętu do wglądu. Pierwszy to BRDM, drugi to BTR. Udanych łowów!
  7. @SieriożaEhh... z tymi emiterami to wyszło słabo. To jak z dynamitem, miał służyć do zupełnie innych celów, a teraz Nobel przewraca się w grobie. Robiliśmy z moim kolegą profesorem psionicznego pilota do odkurzaczy, napędzani impulsywną fascynacją noosferą Władimira Iwanowicza Wiernadskiego, żeby gospodynie mogły kierować umysłem urządzenie w trakcie np. zmywania naczyń. No i z super pilota wyszedł mózgozwęglacz zamieniający ludzi w zombie. To było pewne, że część rządu Ukrainy po rozpadzie Związku Radzieckiego nie pozwoli na porzucenie badań nad noosferą. Cóż ja winny, panie! Ja piloty chciał robić! ;D Ale "Grupa" zrobiła z nich mikrofalówki działające na ogromnym obszarze. Dobrze, że niejaki Strielok wystawił im rachunek za prąd. Wracając do tematu, żeby nie spamować. Co do wrażeń. Przeszedł w CoC pierwszy atak wyjątkowo nagły pijawki wzmocniony nibypsem (który również miał kamuflaż jak pijawka?) w czasie ucieczki od bandytów (prawie popuściłem), "ileśnastą" śmierć z wykrwawienia, a także od jednej kulki w głowę nie wiadomo skąd kilka razy, niebywałe dylematy czy zaczepić te dwa kundle czy może jednak pójść sto metrów dookoła przez pole anomalii, oraz czy na pewno w tym krzaku będę chwilowo niezauważalny. Przechodząc przez mnóstwo starć i śmierci, braku amunicji, ucieczek i zawałów serca zawędrowałem do Baru. Muszę stwierdzić, że jest jednak coś w stalkerowskim sandboxie co idzie jak maruder za każdym krokiem postaci i czai się za każdym drzewem (póki co). Świadomość, że wyrywamy się z linii fabularnej, nagle sprawia wrażenie jakbyśmy byli tam prawdziwie sami, rzuceni w wir losów ponurej Zony. Gra już nie ciągnie gracza za rękę, jest sam. Coś niesamowitego jak dla mnie. No i ciągle liczę amunicję... jeśli jeszcze jest. W CoC wyczuwalny jest random respawnu NPC, który (przynajmniej mnie) odrywa od procesu urealniania Zony w głowie w czasie gry. Przydałaby się również reakcja pobliskich NPC na komunikaty (nie zauważyłem reakcji). Nie narzekam! Dzielę się spostrzeżeniami. Gra wyrzuca na pulpit w różnych sytuacjach bez komunikatu, ale bardzo rzadko. Z tego co pamiętam to nawet czysta CoP potrafiła mi tak robić więc niekoniecznie od razu to wina CoC. Miłej Zony!
  8. Nie można Tobie nie przyznać racji w tej kwestii i fajnie to ująłeś z motywacją. Bez paliwa nie ma jazdy. Póki co mam pełny bak choć to sandbox, jaram się myślą gdzie pójdę dalej i dokąd dojdę. Oby to nie słomiany zapał! Wracając do Zony. Twórcy zaskoczyli mnie. W radiu u Sidorowicza usłyszałem utwór, jeszcze żyjącego kompozytora Eduarda Artemyeva, z filmu "Stalker" Andrieja Tarkowskiego. Interesujący akcent i powiązanie. Powodzenia w Zonie!
  9. Od kilku dobrych lat prowadzę sinusoidalnie aktywną przygodę w świecie Stalkerów, na powrót lądując u Sidorowicza po przejażdżce trupiarką i myślałem że na tym również moja przygoda się zakończy. Cóż za modyfikacja, osobiście czuję się jakbym nagle wyrwał się z pętli i rozpoczął prawdziwą przygodę w Zonie. Piszę to ponieważ mam nadzieję, że jeżeli przejdzie tędy jakiś stary wędrownik, który chciałby wrócić do Zony ale już ma dosyć jednej przygody, to jednak spróbuje tej pozycji. Warto. Nowe życie. Nie wynoś się stąd stalkerze!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając z tej strony, zgadzasz się na nasze Warunki użytkowania.