Skocz do zawartości

Darrien

Weteran
  • Postów

    280
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Darrien

  1. Wiesz, ogólnie jak będę miał zbędne grosze to zaryzykuje. Bo nie chcę się już sparzyć jak z Inkwizytorem Piekary. 🙂 Aczkolwiek komputer ładnie ciągnie całą trylogię, więc raczej przy nim pozostanę.... Co do VR to pewnie to Metro kupię, ale za rok lub dwa...
  2. No i zastanawiam się czy kupić, bo mam Stalkera na PC i to na GOG oraz płytach, ale kto wie, może jak będzie fajna promka i pierwsza fala łatek to się kupi żeby sprawdzić... O wsparciu VR nie marzę, choć byłoby kozacko przemierzać Zonę w Googlach. :)
  3. No i zastanawiam się czy kupić, bo mam Stalkera na PC i to na GOG oraz płytach, ale kto wie, może jak będzie fajna promka i pierwsza fala łatek to się kupi żeby sprawdzić... O wsparciu VR nie marzę, choć byłoby kozacko przemierzać Zonę w Googlach. :)
  4. @AgraelCo ciekawe chyba oryginalnie nie ma w Audiotece tego opowiadania....
  5. @AgraelUnikat to ja mam. Niedokończony szkic kontynuacji myśliwych zatytułowany "Imię jego Anton", ale mam zgodę do dokończenia... W każdym razie ono najprawdopodobniej ewoluuje w pełnoprawną powieść, ale najpierw fantasy, a potem przyjemności. Co do Ogończy, jakbyś się kiedyś nudził to weź fotki podeślij, rzucę okiem na tekst, a nuż wyszedł strawnie....
  6. @AgraelMam Metro na jednej półce z Pilipiukiem, bo na mniejszych niestety by nie pasowała w jednym rzędzie, a Stalkera nie dorzucam, bo mam więcej gadżetów z Wędrowyczem niż Stalkerem, więc Zona ma swoją kwadratową półkę. Abramika włożyłem chyba do innej, ale czas zrobić znowu porządki. Być może po wizycie w antykwariacie.... A właśnie, będę wreszcie siadał do opinii o Długim Rajdzie. PS. Długi Rajd ma zbiórkę na którąś tam edycję chyba 2 albo 3, więc się załapiesz. Komentarze autora do tomu mnie nie interesują, więc czekam na zbiórkę na tom drugi...
  7. @smoxDołączyłem niedawno do ekipy posiadaczy plejki i jedną z pierwszych ogranych gierek było właśnie The Last of Us. Nie chce mi się robić elaboratu na temat fabuły i tak dalej, aczkolwiek podobała mi się relacja między Joelem, a Ellie. Wiesz, początkowo chłop ją traktował jako zlecenie, aż dokonał rzezi w szpitalu byleby młodą ocalić. W zasadzie to ona zrobiła z niego człowieka jakim był sprzed pandemii. A dodatek no cóż, przede wszystkim jest ciut krótki, aczkolwiek koleżanka/dziewczyna Ellie jest winna tego, co im się przydarzyło. Kto normalny mając szkolenie u dowolnej organizacji nie bada instynktownie miejsca, które chce komuś pokazać. A z samej rozgrywki to irytowały mnie sekwencje skradankowe z klikaczami i słaby aspekt przetrwania, gdzie w Stalkerach mogłeś podnieść broń zabitego np. Powinnościowca i ją rozładować, żeby mieć amunicję do swojej pukawki.
  8. Jedyne co mnie interesuje, to wioski, które Nieściur podał u siebie w książkach, a wiem, że niektóre na bank istnieją.
  9. Oho, te miejsca z pewnością będę chciał zobaczyć. Czymś podobnym jest gra Chernobylite, choć szkoda, że na "mniejszą skalę" niż modzik.
  10. Wszyscy wiedzieli, że on i jego koń byli nierozłączni. Pisali historię swojej przyjaźni śladami na leśnych ścieżkach, źdźbłami słomy wyciąganymi z grzywy i włosów, płatkami pierwszego śniegu. Tylko oni rozumieli, dlaczego drwią z wiatru i zapadają w zadumę pod rozgwieżdżonym niebem. Uśmiechali się do siebie codziennością. Aż do tego dnia, który zmienił wszystko. Niewysoki mężczyzna i potężny kary ogier mają wielką moc. Trafiają do serc takimi ścieżkami, których sami czytelnicy nie znali. Baśniowy mikrokosmos utkany z przyjaźni zostaje w pamięci na zawsze – i kusi, by do niego wracać. OPIS Z TYŁU KSIĄŻKI. „KOŃ JAKI JEST, KAŻDY WIDZI!” Ksiądz Benedykt Chmielowski „Nowe Ateny” Jesienna pora roku kojarzy nam się z ostatnimi przebłyskami letniego słońca, z kolorowymi liśćmi, dojrzewającymi jabłonkami i gruszami, czy wykopkami. W pewnym momencie przychodzi Listopad, a z nim pojawia się z reguły okres zadumy. Miesiąc zaczyna się dwoma świętami: „Wszystkich Świętych” (1 listopada) oraz „Zaduszki” (2 listopada), w tym czasie odwiedzamy groby tych, których już z nami nie ma i pielęgnujemy o nich pamięć. Często za nimi tęsknimy, ba niekiedy nie potrafimy pogodzić się z ich odejściem. Czemu zacząłem od niezbyt wesołego wstępu? Bo tematyką „Niemego Śpiewaka” Martyny Szkołyk jest tęsknota i utrata kogoś bliskiego. Głównym bohaterem jest czarnoskóry ogier (czyli koń!) na którego wołają „Niemy Śpiewak”. Czemu? Nie powiem, książka jest dość krótka, więc nie widzę sensu, żeby wam ją streszczać, wolę skupić się na fabule, tego typu detale są dla was! Wracając do tematu. W utworze występują dwie narrację. Pierwszoosobowa należy do Niemego Śpiewaka, to on poprzez swe wspomnienia oraz towarzyszące temu emocję, opisuje czytelnikowi swoją relację z jeźdźcem Mikim (nazwiska nie pamiętam). W trakcie całego utworu nie wypowiada ani słowa do ludzkich opiekunów, toteż miłośnicy serialu Ed, koń, który mówi” autorstwa Waltera Brooksa i Sonii Chernus, a wyreżyserował go między innymi Alan Young (było jeszcze dwóch reżyserów, ale ciekawscy sami znajdą) będą zawiedzeni. Natomiast narracja trzecioosobowa skupia się wokół ludzkich postaci w tym Sofi (młoda opiekunka koni, pracuje w stajni), czy bezimienną właścicielkę stadniny, czy Leo (kumpel Mikiego). Zanim przejdę do chwalenia, zacznę od ganienia. Podstawowym minusem jaki mam do tej książki jest fakt, że narracja trzecioosobowa została potraktowana po macoszemu. W zasadzie służy ona trochę jako rzeczywisty komentarz popychający trochę fabułę. Liczyłem po cichu na jakieś chwytające za serce akcje pokroju „sprzedaży stadniny, bo mamy zbyt wielkie długi”, czy mocniejszego nakreślenia relacji pomiędzy ludźmi (kto wie, może Sofii podkochuje się w Mikim?)”, ale widocznie nie jestem głównym odbiorcą tejże opowieści. W każdym razie historia jest dobrze napisana, parę razy poczułem lekkie ukłucie żalu (napisałbym szerzej, ale rzucając kultowy tekst Cezarego Pazury: „Chłopaki nie płaczą!”) i mogłem zrozumieć ból jaki towarzyszył owemu fikcyjnemu zwierzęciu. Osoby wrażliwe z pewnością będą zadowolone, że książka jest dość chuda, przez, co istnieje możliwość, że ponury nastrój potrwa nieco krócej… Na pewno obojga płci miłośnicy koni powinni sięgnąć po tę pozycję. Nie powinni być niezadowoleni z lektury. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko to zgrabnie podsumować. PODSUMOWANIE: Pomimo faktu, że narracja trzecioosobowa została potraktowana po macoszemu, mamy do czynienia z dobrym produktem. Tekst został zgrabnie napisany, w dodatku autorka (zastosuje poetyczne porównanie) zagrała na mej wrażliwej duszy, niczym na harfie. Ilustracje autorstwa Adriana Szustakowskiego świetnie prezentują ważne dla fabuły momenty. Czasem miałem wrażenie, że niektóre mogłoby się spodobać takim ilustratorom jak Paweł Zaręba, czy Andrzej Łaski. O zakończeniu nic nie pisałem, ale będziecie zadowoleni, choć autorka troszkę mnie zaskoczyła. Myślałem, że coś się z koniem stanie, jednakże więcej nie powiem (Halski, dawaj flachę za reklamę!) i pozostaje mi tylko życzyć miłej lektury! OCENA: 6/10 Miłej lektury życzę! KSIĄŻKĘ KUPICIE TUTAJ! https://www.partyzantka.com.pl/produkt/niemy-spiewak/
  11. Przygotuj się na nieprzewidywalną podróż przez świat pełen intryg i magii. "Czas Wielkiej Wody" to niezwykła powieść, której autorem jest geniusz literatury fantastycznej, zabierający czytelników w mroczne i pełne napięcia królestwo. W tej epickiej opowieści o władzy, honorze i przeznaczeniu poznajemy bezimiennego Strażnika – bohatera, którego los związany jest z walką o tron. Gdy przyjaciel, wygnany książę pragnie odzyskać swoje dziedzictwo, Strażnik zostaje wciągnięty w grę bogów, gdzie ludzie stają się pionkami na ich krwawej szachownicy. „Czas Wielkiej Wody” przeniesie cię w świat pełen politycznych intryg, gdzie lojalność jest przypieczętowana krwią, a zdrada czai się na każdym kroku. Autor mistrzowsko splata wątki fabularne, dostarczając wartkiej akcji, nagłych zwrotów i tajemniczych sekretów, które powoli odkrywają przed tobą wizję tego niezwykłego świata. To dzieło jest prawdziwą gratką dla fanów takich kultowych dzieł jak "Gra o Tron", "Wiedźmin" czy seria gier RPG "Gothic". Ujawnia się tu równie złożona i brutalna rzeczywistość, w której bohaterowie zmierzą się ze swoimi wewnętrznymi demonami i będą musieli dokonać trudnych wyborów. Nie tylko akcja w "Czasie Wielkiej Wody" zapiera dech w piersiach, ale także niezwykle żywe i cięte dialogi, które odkrywają charaktery postaci i prowadzą do fascynujących konfrontacji. Czy Strażnik okaże się dostatecznie silny, by sprostać wyzwaniom, jakie stawia przed nim przeznaczenie? Przygotuj się na niezapomnianą podróż, gdzie emocje i napięcie nigdy nie opadają. "Czas Wielkiej Wody" to opowieść, która sprawi, że zakochasz się w literaturze fantastycznej na nowo i pozwoli ci uwierzyć w magię zamkniętą między stronami tej wyjątkowej książki. OPIS Z TYŁU KSIĄŻKI Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że nie sięgnąłbym po debiut Michała Janowskiego, gdyby nie jego reklama na pewnej grupie zrzeszających miłośników książek. Zadecydował również o tym opis książki, a w zasadzie pewne dwa zdania, które przytoczę poniżej: „To dzieło jest prawdziwą gratką dla fanów takich kultowych dzieł jak „Gra o Tron”, „Wiedźmin”, czy seria RPG „Gothic”. Ujawnia się tu równie złożona i brutalna rzeczywistość, w której bohaterowie zmierzą się ze swoimi wewnętrznymi demonami i będą musieli dokonać trudnych wyborów.” Uniwersum wykreowane przez Andrzeja Sapkowskiego lubię najbardziej w opowiadaniach, a co do kultowego dzieła Georga Martina czytałem tylko pierwszy tom (w kolejce jeszcze parę części) i widziałem pieczołowitość z jaką włożył w napisanie swojej książki. Aczkolwiek to właśnie nazwa gry „Gothic” tak lubianej przeze mnie trylogii gier od niemieckiego studia Piranha Bythes sprawiła, że napisałem do autora z prośbą o podesłanie pliku w celu napisania opinii. Po skończonej lekturze oraz na prośbę szanownego debiutanta dzielę się z wami swoją szczerą refleksją na temat jego książki. Miałem styczność z różnymi fantastycznymi powieściami, jedne były lepiej napisane, a inne gorzej. Jednakże z reguły czymś się potrafiły obronić. Jak nie światem, to bohaterami lub fabułą. Jeżeli wszystkie trzy czynniki ze sobą współgrały, wówczas sięgałem śmiało po kolejne książki danego autora, a jak jest tutaj? Gdyby to ode mnie zależało wstrzymałbym publikację na kilka miesięcy, jeśli nie rok, w trakcie tego nawiązałbym kontakt z paroma osobami, które kochają książki i nie boją się krytykować wyszukanych baboli w rodzaju błędów logicznych, czy językowych. Dopiero po wprowadzeniu ewentualnych poprawek, wysłałbym tekst do redaktora-fachowca (zakładam, że autor wybrał najlepszych!), następnie dobry korektor wyszukałby błędy ortograficzne, interpunkcyjne i tym podobne. Na samym końcu jako autor sprawdziłbym, czy wszystko gra, dopiero wtedy dostalibyście produkt końcowy. Ponieważ nie jestem twórcą tego dzieła, pozostało mi tylko opowiedzieć, co takiego przeczytałem. Akcja zaczyna się w karczmie, którą odwiedza główny bohater – Sagryba, tak go wołają, wyglądem przypomina niejakiego Geralta z Rivii (jest parę różnic np. kolor włosów, może wzrost), czy budowa ciała). Jednakże skoro sam mistrz Sapkowski stosował recykling w swoich dziełach, toteż i ja nie zamierzam się nad tym pastwić. Przejdźmy do kulminacyjnego momentu w którym bohater ratuje przed powieszeniem mnicha, niejakiego Fuze Hiscazona. Mającego zamiar nawracać lokalnych pogan na wiarę w boga Xereusa. Niby rzecz normalna, lecz później dowiadujemy się, że jest on wędrownym kaznodzieją. Ogarnęła mnie wtedy wątpliwość; mianowicie z rozdziału wiemy, iż duchowny przybył z daleka, aby głosić dobrą nowinę o swoim bogu, lecz nie zrobił podstawowego wywiadu na temat wiary pogańskich bałwanów. Wiem, nie każdy musi być alfą i omegą, ale czy nie wystarczyło wypytać tubylców o ich wiarę plus o to, czego nie wolno robić w ich świętych miejscach? Aczkolwiek można na to przymknąć oko, gdyż mnich wykreowany został na takiego głupiutkiego fanatyka, więc przypuśćmy, iż nadmierny fanatyzm odbiera ludziom zdrowy rozsądek. Zaskoczył mnie talent krasomówczy głównego bohatera. W paru słowach nakłonił żądną krwi gawiedź od próby powieszenia pechowego mnicha i nawet jego wypowiedź była zrozumiała dla tych, co byli pod wpływem alkoholu. I pomyśleć, że rodzice wraz z nauczycielami wbijali do głowy, że alkohol obniża pamięć, powoduje lekkomyślnie zachowania, czy pobudza agresję. Widocznie pić, to trzeba umieć, trochę szkoda, że tutejsi to potrafią, bo taka fajna rzeź przy użyciu topora mnie ominęła… Jeżeli macie czepialskiego człowieka, nie ma czym się martwić, jeszcze kilka takich „kwiatków” znajdziecie. Podrzucę jeszcze dwie takie sytuację i potem przejdę do paru uwag. W pewnym rozdziale bohater wyrusza w góry, żeby z kimś omówić istotne dla niego sprawy. Co waszym zdaniem powinno się przydać w wędrówce? Wymieniliście przynajmniej plecak z żywnością i lekami? Już macie nad Sagrybą przewagę. Główny bohater wziął swój dwuręczny topór oraz nóż! Gdyby w ogóle na bohatera czaiło się jakieś niebezpieczeństwo np. bandyci albo górale z którym ma na pieńku, to bym zrozumiał wybór takiego wyposażenia. Niestety czytelnik nie otrzymuje informacji odnośnie czyhających na Sagrybę zagrożeń ani też nie wiemy jak mu podróż minęła i jak radził sobie w trakcie wędrówki z trudami natury ludzkiej. W końcu nie zabrał nic do jedzenia oraz picia! Może ktoś się z nim podzielił? A może jadł jagody i popijał wodą ze strumyka? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Gdyby tak trochę zarysować trasę opisać, choćby w dziesięciu zdaniach, nie miałbym żadnych wątpliwości. Jednakże jest na to pewien patent. Bierzemy książkę, która nam się podoba i zawiera opis wędrówki. Przepisujemy fragment, a następnie poddajemy go takim modyfikacjom, aby pasował do naszego epickiego dzieła. Proste? Pewnie, tylko zróbmy to z głową, żeby nikt o plagiat nie oskarżył. Analogiczną sytuacją do wędrówki w góry, jest przechadzka Sagryby z Fuzem do karczmy, gdzie główny bohater nie bierze złota, jeno uzbrojenie. Podróż mija im w spokoju, nikt na nich nie bruździ. W zasadzie moglibyśmy mieć do czynienia z pacyfistyczną powieścią, gdzie główny bohater, niczym Jezus Chrystus chroni bliźnich od zła. Z przykrością muszę stwierdzić, iż od połowy książki bohater sięga po broń, więc porzućcie nadzieję na pacyfistyczną historię, bowiem akcja pędzi na łeb na szyję. Tylko, że nie mam pojęcia czemu, po co, dlaczego? Pomijając te nieszczęsne przygody, może bohater posiada silny charakter, bądź włada ciętym językiem? Niestety nie. Mamy raczej stonowanego osobnika, który próbuje być twardzielem a’la Bogusław Linda czy Geralt z Rivii, w dodatku na wzór tego drugiego nie wierzy w bogów, acz w moim odczuciu tezy, które wygłasza w trakcie rozmów z braciszkiem Fuzem, bardzo pasują do młodych ateistów, nie potrafiących uzasadnić dlaczego nie chcą mieć związku z Bogiem. Przykre. Liczyłem po cichu na swoisty miks bezimiennego bohatera z Gothica, gdzie były skazaniec faktycznie ma cięty język, swego rodzaju filozofię życia, może, acz nie musi być wierzący i nie waha się żeby zakpić z kogoś, czy to bezpośrednio mówiąc komuś, że jest idiotą, bądź metaforycznie („Latarnia twego intelektu nie świeci zbyt jasno, co?”) z właśnie wiedźminem Geraltem. To byłoby idealne połączenie dwóch w zasadzie podobnych do siebie postaci, a tak… no cóż.. idę grać w Gothica. Niestety zanim wrócę do koloni karnej znanej z pierwszej odsłony tego cudownego niemieckiego cRPG, muszę dokończyć, co zacząłem. Pomijając już temat głównego bohatera, czy są jakieś postacie, które zapadają mi w pamięć? Aktualnie tylko jedna i raczej w grudniu nie będę o niej pamiętać, choć kto wie. W rozdziale trzynastym „Król jest jeden” (nie trzeba mi schlebiać, doprawdy nie trzeba!) mamy księcia Orthera, który więzi swego brata i chędoży swą przybraną matkę-królową. Cały akt i wcześniejsza rozmowa z matką trwa jakieś półtora stron e-booka. Zamiast budzić we mnie wrogość do Orthera, czy litość wobec królowej, ogarnęła mnie zaduma. Po co jej to zrobił? Czyżby jej uroda tak mocno na nią działała, że torturując swego przyrodniego brata, chciał ją zdominować? A może gwałtem chciał upodlić i zrównać tę niewiastę do rangi zwykłej szmaty? Autor raczy wiedzieć, bo ja niestety nie mam pojęcia. Żadna absolutnie żadna postać (Orther w sumie się nie liczy, bo to anomalia) nie wzbudziła mojego zainteresowania. Nawet Kaiuna uzdrowicielka obdarzona jakąś mocą, robiąca obecnie na etacie gosposi u Sagryby nie budziła emocji. O książęcych braciach lub przyjaciołach nie wspomnę. Powołując się ponownie na grę „Gothic” autor mógł oprzeć charakter o takie postacie jak Diego (były więzień, który umie poradzić w każdej sytuacji, w dodatku za czasów bariery jest przyjaźnie nastawiony do nowych więźniów), Gorna ( były więzień, honorowy wojownik z poczuciem humoru), czy Laresa (były więzień, niezły złodziej, który pojawia się akurat tam, gdzie można szybko zarobić). O bohaterach wykreowanych przez Andrzeja Sapkowskiego, czy George R.R. Martina za bardzo nie chce się rozpisywać, gdyż większość fanów fantastyki wie, kim jest Foltest, Zoltan Chivay, czy Bran albo Sansa , Triss Merigold, Yennefer, Shani, bądź Joffrey. O klasyce, czyli Tolkienie nie wspomnę. Naprawdę jest z czego wybierać, więc te powinny być „jak żywe”. Debiutant potrafi dość zgrabnie pisać, nie jestem redaktorem, ale jak mawiał pewien fachowiec w tej dziedzinie „słaby warsztat idzie jeszcze poprawić”, także o to się nie boję. Pomimo wad, których lwią część wymieniłem, trzeba przyznać, że oczy śmigały zgrabnie po tekście. Następnie dobór cytatów w większości przypadków pasował do rozdziałów, a w szczególności podobały mi się fragmenty wojny bogów. Gdyby tak bardziej postawić znak równości pomiędzy potyczką wyższych istot, a śmiertelników, mielibyśmy ciąg przyczynowo skutkowy. To miało potencjał. Może ten wątek zostanie rozwinięty w kolejnych tomach. I wybacz autorze za to, że na samym końcu wbiję Tobie szpilę, ale zakończenie również mi się spodobało. Odetchnąłem z ulgą, kiedy zgładziłeś większość (jeśli nie wszystkich!) bohaterów. Tu trzeba przyznać, że należysz do tego grona autorów, którzy nie idą za bardzo ku szczęśliwym zakończeniom. PODSUMOWANIE: Jak pisałem na początku tekstu, ta książka powinna być jeszcze dopracowana i dopiero wypuszczona na światło dzienne. Jako samowydawca autorze powinieneś mieć na uwadze, że masz sporą konkurencję (w tym również takich jak Ty) musisz dbać jeszcze bardziej o swój produkt niż inni. Wtedy w połączeniu z odpowiednią kampanią marketingową odniesiesz sukces. Pomimo wielu wad masz w sobie iskrę potencjału. Tylko musisz nad sobą popracować i za bardzo nie rozkochiwać się w sztucznej inteligencji! OCENA: 2/10 PS: Ktoś fajnie napisał Ci „blurba” (opis z tyłu okładki). Gdyby nie „Gothic” i te dwie książki, to moje oczekiwania byłyby naprawdę ogromne, a tak, no cóż… polecę klasykiem: „Ja wiedziałem, że tak będzie!”. PS2: Nie bój się ocenić w ten sposób mojej twórczości. Będę niezmiernie wdzięczny za szczere punktowanie słabości, dzięki czemu łatwiej będzie mi wyrobić w sobie pewne nawyki! Pozdrawiam! KSIĄŻKĘ KUPICIE TUTAJ: https://www.empik.com/czas-wielkiej-wody-michal-jankowski,p1415051412,ksiazka-p?fromSearchQuery=czas+wielkiej+wody+ Egzemplarz do napisania opinii dostałem od autora. Dziękuje!
  12. Ziele z Izraela! Utwór pochodzi z filmu "1409 Afera na zamku Brandenstein"!
  13. Weź oryginał. A jak musisz mieć jakieś mody to bierz te graficzne i śmigaj żołnierz po strefie!
  14. https://www.gry-online.pl/newsroom/gothic-2-dzieje-khorinis-za-kulisami-rozmawiamy-z-wspoltworca-mod/z926575 Macie wywiad z Bhaalem. Cóż jak dla mnie to trochę takie pitu-pitu, bo pamiętam, że imć Bhaal chciał ode mnie żebym jako scenarzysta wymyślał nietypowe mechaniki do Dziejów Khorinis. XD
  15. Cóż to było do przewidzenia. Entuzjastycznie podchodziłem do tego w 2018 roku, co widać po postach. Ba dzisiaj jakiś łebek dał reakcję "Ha ha ha" pod moim komentarzem odnośnie papierowych chrząszczy. XD Cóż, większość ludzi pamięta jak w 2008 roku pojawiały się zapowiedzi tego moda, ale ja wtedy miałem 8 lat i miałem co innego na głowie niż jakiś tam toksyczny fandom. XD Ale jak pisałem na Fanpage DK żal mi nesterów i tych, co chcieli zrobić zajebistego moda. Naczelnego mi nie żal... Bo to kuźwa jebany korpiarz. XD
  16. Pytanie czy seniorzy dostali swoją zapłatę? Pytań jest wiele. Wiesz podejrzewam, że rok 2008 to najprawdopodobniej okres uczenia się modowania. xD Zapewne większość członków projektu była gimbusami. XD Tak naprawdę obecną wydmuszkę robili z pięć lat temu tj. od 2018. XD Cóż... jak będę pisać parodię fantasy, to opiszę pokrótce Dzieje Khorinis. xDDDDDDDD
  17. Mod został rozwiązany. Fani zostali oszukani. Było do przewidzenia. XD Zespół Dzieje Khorinis podjął decyzję o zaprzestaniu prac nad modyfikacją oraz pożegnaniu się z fanami. Z tego miejsca chcemy wyjaśnić przyczyny tej decyzji oraz podkreślić parę spraw. Podstawową przyczyną o zaprzestaniu prac jest brak komunikacji z byłym głównym koordynatorem projektu, który zajmował się między innymi przygotowaniem dubbingu. Nie otrzymaliśmy w 100% pewnej odpowiedzi czy dubbing zostanie nagrany, więc założyliśmy, że nie można na to liczyć. Również niejasna jest sprawa niewielkich ilości nagrań "nestorów", którzy już odeszli. Dzieje Khorinis bez obiecanego "oryginalnego" dubbingu nie mają sensu. Żałujemy także, że nagrania nestorów nie zostaną zaimplementowane do modyfikacji. Mamy jednak nadzieję, że właściciel praw autorskich będzie w stanie pozytywnie je wykorzystać. Jakiś czas temu podjęliśmy decyzję o zredukowaniu części „Vaduz” (DK 1) i połączeniu jej z Khorinis (DK 2), aby zwiększyć szansę na przygotowaniu dubbingu do obu planowanych wcześniej części modyfikacji. Ze względu na niejasny stan dubbingu oraz zbyt wiele problemów w projektowaniu scenariusza nie byliśmy w stanie określić jasnego kierunku działania. Czas od marca tego roku do sierpnia poświęciliśmy na poprawki scenariusza i projektowanie dalszej części fabuły (Khorinis). Błędem ze strony zespołu było prowadzenie nadmuchanego PR, które rozbudziły w graczach nadzieję na ambitny projekt z gwiazdorską obsadą. Wiele projektów modyfikacji do Gothica upadło z powodu braku motywacji i tutaj jest podobnie, lecz chcemy, aby było dla Was jasne to, że brak motywacji wyniknął ze złego zarządzania, którego nikt nie ma już siły naprawiać. PRZEPRASZAMY wszystkich fanów oczekujących na modyfikację, ślących nam dobre czy gorzkie, ale konstruktywne słowo oraz wszystkich wspierających finansowo na kanale Youtube. Z tego miejsca chcielibyśmy pogratulować też sukcesu ekipie Gothic II Kroniki Myrtany, Ekipie, która przekuła prawdziwa pasję w coś, co faktycznie powstało, a co było początkowo okupione niezrozumieniem ze strony fandomu. Cieszymy się, że udało im się przetworzyć to w dobrego moda, która zainteresowała społeczność Gothica na tyle, że są głodni ich więcej. Kłaniamy się więc nisko, żegnamy i idziemy w swoją stronę. DK 2008-2023. Pozdrawiamy, zespół Dzieje Khorinis. Źródło: https://www.facebook.com/dziejekhorinis
  18. Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz pieniędzy!
  19. Co?! Jak to możliwe? Przecież jeszcze zdążyłem ostatnio pisać na czacie. Zdążył użyć emotki Do Widzenia na ShoutBoxie... Ech, będzie mi go brakować. Tego, że mi odpisywał na czacie. Komentarzy w dyskusjach. Ogrywania modów na ochotnika... Odpoczywaj w spokoju Legendo. Szkoda, że nie zdążyłem Tobie napisać, że w jednym z opowiadań miało być nawiązanie do Ciebie. Pojawiała się Sara Kondontierowa... Jedna z kilku cywilnych bohaterek wojny na Ukrainie, która żyjąc w fikcyjnym mieście zdobywała zapasy dla rodziny i sąsiadów. Ta książka nad którą pracuję, zostanie dokończona i wydam ją choćby własnym nakładem... Żegnaj! Obyśmy mogli wkrótce się zobaczyć na tamtym świecie... (*)
  20. Naprawdę nie masz pomysłu? 😉 Nie musisz popierdzielać w pancerzu. Podejrzewam, że jakieś ubrania "moro" by wystarczyły. Do tego bluza z kapturem, jakiś oliwkowy plecak na militaria.pl możesz go znaleźć, ale jak chcesz hue hue "fachowców" to jak Meta pisała wyżej. Na Stalker Polska wbijaj.
  21. Niech moderzy rozbudują tą całą Anomalię w taki sposób, żeby miała 16x więcej zawartości niż obecnie. Wiecie więcej zadań, więcej mechanik i tak dalej, wtedy nic nie będą potrzebować do szczęścia. Natomiast ja dalej sobie gram w Lost Alphę. 🙂
  22. @Ignachinio I kim grałeś? Mag? Łucznik, czy wojownik albo jakaś hybdryda? I wtedy za kim byłeś?
  23. Oprócz reakcji zostawię Tobie komentarz.... Tłumacz. Jeżeli sprawia Tobie wielką frajdę, to tłumacz. Niekoniecznie musi to być Kulikow czy inny Noczkin, bo Ci mają swe "oficjalne" tłumaczenie, nawet jeśli jest "miernej" jakości. Bierz tych co nie mają oficjalnego tłumaczenia na język Polski, może tam będą prawdziwe perły dla fanów Stalkera! Trzymam za Ciebie kciuki i będę dopingować na fejsie!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając z tej strony, zgadzasz się na nasze Warunki użytkowania.