Skocz do zawartości

Pierwsze cztery kółka, czyli wspomnień czar.


Rekomendowane odpowiedzi

  Przegapiłem trochę sprawę, bo wczoraj minęło 44 lata od momentu gdy pierwszy Maluch wyjechał z FSM Bielsko-Biała. Sam byłem posiadaczem trzech maluchów (nie jednocześnie) i pracowałem kilka miesięcy w Fabryce Samochodów Małolitrażowych, tak więc temat jest mi bliski. Wbrew temu co napisałem w tytule fiacik nie był moim pierwszym autem. Moje pierwsze cztery kółka to BMW (czyt. Bakelitowe Male Wozidlo) czyli Trabant zwany również "zemstą Honeckera". Ale przesiadka z dwusuwa na czterosuwa była znaczącym krokiem naprzód :).                                                                                                                                                                                                    Na pewno było to autko proste w obsłudze i użytkowaniu, nawet kierowca o średniej znajomości mechaniki mógł sobie poradzić z większością drobnych napraw. W jednym z moich egzemplarzy sam wyciągnąłem silnik i rozebrałem, aby wymienić panewki na wale. Silnik po złożeniu i włożeniu, o dziwo działał. Innym maluszkiem wybrałem się przez całą Polskę nad morze, nie zawiódł mnie na całej trasie. Co prawda miałem dosyć duże zużycie oleju, (ok. 7l na całą trasę) ale było ono wynikiem mego niedopatrzenia. Przed wyjazdem wymieniałem tłumik i nie wkręciłem jednej szpilki mocującej obejmy, zapomniałem że otwór idzie na wylot do bloku silnika. I tak w czasie jazdy olej wydostawał się na zewnątrz, dmuchawa rozpylała go po całej komorze silnika, a część wyciekała radosnymi stróżkami przez otwory wentylacyjne w klapie na zewnątrz. No cóż nauka kosztuje, ale przynajmniej komora silnika została elegancko zakonserwowana ;). Wspomnę jeszcze tylko o awaryjnym rozwiązaniu, jakie można było zastosować w starszym typie, po zerwaniu lub zbytnim rozciągnięciu linki rozrusznika. Był to niezastąpiony kij od miotły! Przy pomocy tegoż można było bez problemu odpalić auto. I to tyle tego przydługiego wstępu, poniżej krótki artykuł traktujący o - dla wielu - pierwszych czterech kółkach.

29 października 1971 roku polski rząd podpisał z włoskim Fiatem umowę o "współpracy przemysłowej i licencji". Na jej mocy, równe 44 lata temu - 22 lipca 1973 roku - z fabryki w Bielsku-Białej wyjechał pierwszy Fiat 126p, czyli popularny Maluch.

 Samochód miał przed sobą trudne zadanie. W latach siedemdziesiątych na tysiąc mieszkańców Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej przypadało zaledwie... 15 samochodów. Jedynym względnie nowoczesnym autem oferowanym wówczas na naszym rynku był licencyjny Fiat 125p. Niestety, nie dość, że samochodu nie dało się tak po prostu kupić (talony), jego cena - równowartość 48 (!) średnich krajowych - była dla większości rodaków astronomiczna
 
Rozwiązaniem okazał się właśnie mniejszy i zdecydowanie nowocześniejszy brat "Dużego Fiata" - model 126. Pierwsze Fiaty 126p zjechały z linii montażowych FSM w Bielsku-Białej 22 lipca 1973 roku. Dwa lata później produkcję uruchomiono także w zakładzie w Tychach. Druga fabryka wybudowana została w oparciu o projekt siostrzanego, funkcjonującego już, zakładu Fiata we włoskim Cassino.
 W tym miejscu warto dodać, ze zakup "Malucha" wiązał się dla przeciętnej rodziny z ogromnymi wyrzeczeniami. Początkowa cena Fiata 126p ustalona została na 69 tys. zł. Co ciekawe, ówczesne zarobki porównać można z dzisiejszymi. Oznacza to, że miejskie z założenia autko wymagało odłożenia 20 średnich krajowych! Mimo tego zapotrzebowanie było tak ogromne, że dwie fabryki nie nadążały z produkcją. Czas oczekiwania na zamówiony egzemplarzy wynosił ponad 4 lata!
 By zaradzić takiej sytuacji, władze PRL wpadły na pomysł zorganizowania tzw. systemu przedpłat i cen ekspresowych, które wprowadzono już w 1977 roku. Po uiszczeniu stosownych opłat samochód można było odebrać w miesiąc od złożenia zamówienia. W takim przypadku trzeba jednak było zapłacić - uwaga - 120 tys. zł!
 Ale i to nie rozwiązało problemu. Wkrótce Maluch w "ekspresie" kosztował już 150 tys. zł, a mimo tego popyt zdecydowanie przewyższał podaż. Właśnie za sprawą włoskiego "Malucha" w latach 1973 - 1987 prawie półtora miliona polskich rodzin przeżyło niezapomniane chwile mogąc wreszcie zakupić swój pierwszy w życiu samochód. Liczba pojazdów w Polsce wzrosła w tym czasie z 20 do 112 na tysiąc mieszkańców. Nie można było mówić jeszcze o zjawisku motoryzacji masowej (za taką uważany jest wskaźnik przekraczający liczbę 200), ale poczyniono pierwszy i najważniejszy krok w kierunku zmotoryzowania naszego kraju.
 Fiat 126p produkowany był w zakładzie w Bielsku-Białej przez 27 lat, od 22 lipca 1973 roku do 22 września 2000 roku. Średnia roczna wielkość produkcji wynosiła około 43 tysiące sztuk. Najbardziej "płodnym" okresem dla bielskiego zakładu był rok 1993, kiedy z linii montażowych zjechało 69 549 egzemplarzy. Przez 16 lat, od 1975 do 1991 roku, model ten produkowany był także w zakładzie w Tychach, gdzie roczna średnia wielkość produkcji wynosiła ponad 135 tysięcy sztuk. Dla tamtejszej fabryki rekordowym rokiem był 1980 (182 323 sztuk). W sumie (w Bielsku i Tychach) wyprodukowano 3 318 674 sztuk tego modelu.
 Ostatni Fiat 126p, oficjalnie nazywany już wówczas Maluchem, zjechał z linii montażowej 22 września 2000 roku. Wraz z końcową wersją "Maluch Happy End" zakończyła się także produkcja samochodów w zakładzie w Bielsku-Białej. Poza Fiatem 126p z linii produkcyjnych zjeżdżały tutaj Syreny (1971-1983), Fiaty 127 (1974-1975), Fiaty Uno (1994-2000), Innocenti Mille (1995-1997), Fiaty Siena i Palio Weekend (1997-2000).

                                                                          Zdjęcia:

Spoiler

 

  Produkcja małego fiata

m1.thumb.jpg.95278601d3a2ada4704302d196bf4a96.jpgm2.thumb.jpg.e529f78a2e21e1c30d10387d6c6d3da3.jpg 

 

   Maluch

m3.thumb.jpg.7ecfbf58a6ec0afc4e3748b461d43f28.jpg

 

  Produkcja Malucha zakończyła się w 2000 roku

m4.thumb.jpg.4724198246f5409a501ecc89fc9b2a93.jpg


 Źródło: http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/producenci/news-historia-malucha-zaczela-sie-44-lata-temu,nId,2419806

 

Edytowane przez Chlebczarow
  • Dodatnia 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje pierwsze własne auto to było BMW 318 sedan, ale pierwsze auto jakim jeździłem był maluch gdy miałem mniej niż 10 lat :D Moja mama zdawała na prawo-jazdy w nim i sporo czasu przesiedziałem na tylnym siedzeniu słuchając politycznych dowcipów instruktora, i to sam instruktor uczył mnie nim jeździć po parkingu :D mam jeszcze zdjęcia gdy prowadzę ledwo wystawiając głowę z nad kierownicy xD

Druga moja przygoda z maluchem to było, jego podpalenie(muszę się przyznać że jak byłem mały miałem aż 5 incydentów z ogniem... mały piroman ze mnie był -_- ) No bo jak się jest małym i chce się sprawdzić czy ten materiał na drzwiach jest łatwopalny... no to trzeba to sprawdzić :]

Ostatnia przygoda to była jazda maluchem ze Szczecina do Szklarskiej Poręby... czyli przez całą Polskę... 4 osoby + bagaże...

Maluch z czterema osobami w górach... możecie sobie wyobrazić co ten malutki silniczek przeżywał... -_-

  • Dodatnia 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim pierwszym własnościowym autem był Citroen Saxo, którego po wspólnych kochanych i słodkich kilku latach musieliśmy zezłomować. Lecz pierwszymi autem w którym siedziałem był Trabant mojego dziadka. Całe dzieciństwo w nim spędziłem i bawiłem się w milicjanta. Lecz pierwszym autem którym dano mi się przejechać był Mercedes W123 którego do dzisiaj bardzo dobrze wspominam :) 

  • Dodatnia 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Widzę że kolegom na wspominki się wzięło. To dodam że pierwszym autem w którym jechałem była, jeżeli mnie pamięć nie myli Warszawa. Ale największe wrażenie na mnie zrobił licznik w Fiacie 125p. Zawsze patrzyłem zafascynowany na poziomą kreskę prędkościomierza, przesuwającą się w prawą stronę wraz ze wzrostem prędkości. Jeżeli chodzi o Trabanta, to ponad 20 lat temu wybrałem się nim na Ukrainę. Ale to już całkiem inna historia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bardzo lubię, duże czerwone samochody z mocnymi silnikami. Dlatego jeżdżę autobusami. Jako pasażer :033:.

A prawo jazdy mam od 1960 roku. Pierwsze to było takie książeczkowe w twardych okładkach, z wkładką z 4 talonami, które za przewinienia mniejszej wagi wydzierali milicjanci. Były wkładki A i B. Po utracie czterech talonów A, dostawało się wkładkę B. Po utracie z niej talonów, nowy kurs i egzamin.

Ale jeśli po jakimś czasie od utraty we wkładce talonu, gdy nie popełniło się wykroczeń, dawano wkładkę kompletną. To samo było przy wkładce B. Po jakimś czasie można było dostać wkładkę A.

Prawa jazdy były podzielone. Na amatorskie, zawodowe i wojskowe. Pierwsze zlikwidowano wojskowe. Po zmianie wyglądu praw jazdy na takie jak legitymacja szkolna, na prawach jazdy zawodowych, była przybijana pieczątka "Zarejestrowany do zawodu kierowcy". Talonów już nie było. Kolejną zmianą było zlikwidowanie zawodowych praw jazdy dla najlżejszych pojazdów, czyli dzisiejsze plastykowe B. I takie bez wpisu o zawodowstwie, leży sobie w szufladzie.

Tyle z mojej historii "samochodowej".

  • Dodatnia 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając z tej strony, zgadzasz się na nasze Warunki użytkowania.