Yossarian Opublikowano 7 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Sierpnia 2017 Wietnamski generał z zimną krwią zabija przerażonego cywila - ta wstrząsająca fotografia dowodzi, że... nie zawsze powinniśmy wierzyć własnym oczom. Prawda o tej egzekucji jest bowiem znacznie bardziej skomplikowana. Pierwszego lutego 1968 roku fotograf Eddie Adams dociera do Sajgonu. Stolica Wietnamu Południowego stoi w ogniu. Dzień wcześniej rozpoczęła się ofensywa Tet - armia północnowietnamska oraz oddziały komunistycznych partyzantów zerwały zawieszenie broni i przypuściły atak na miasto. Reporter dostrzega grupę członków Wietkongu konwojowanych przez mundurowych. Bez namysłu pstryka im zdjęcia. Nagle dowódca eskorty wyciąga z kabury broń i celuje w skroń młodego mężczyzny. Strzela. Niemal w tej samej chwili Adams naciska spust migawki. Udaje mu się uchwycić moment, gdy pocisk przebija głowę ofiary... Później wypadki toczą się błyskawicznie. Kontrowersyjna fotografia w ciągu kilku dni obiega cały świat. Jej przekaz wydaje się jasny: żołnierz brutalnie zamordował bezbronnego cywila. Zachód jest zszokowany. Obraz natychmiast staje się symbolem okrucieństwa wojny w Wietnamie; pacyfiści obwołują go ikoną swojego ruchu. Towarzysze w Moskwie zacierają ręce - antyamerykańska machina propagandowa wystartowała pełną parą. Generał Nguyen Ngoc Loan przez lata ukrywał swoją tożsamość. Zaskakująca prawda Tymczasem prawda o tej egzekucji jest inna. "Niewinną" ofiarą był Nguyen Văn Lém - oficer komunistycznej partyzantki. Dowodził jednostką, która zaledwie parę godzin wcześniej zamordowała kilkadziesiąt osób, głównie członków rodzin miejscowych policjantów. Sam zabił m.in. sześcioro dzieci. Gdy został schwytany, z dumą opowiadał o swoich "dokonaniach". Świadkiem jego przechwałek był generał Nguyen Ngoc Loan, rzekomy bezduszny kat, w rzeczywistości - narodowy bohater sprzeciwiający się amerykańskiej interwencji. Uwieczniona na kliszy scena złamała mu życie. Opinia publiczna nie uwierzyła, że zastrzelił zbrodniarza wojennego. Stał się wrogiem numer jeden. Wyemigrował do USA, gdzie przez 16 lat ukrywał się pod przybranym nazwiskiem. Zmarł w 1998 roku. Eddie Adams za słynne zdjęcie otrzymał Nagrodę Pulitzera. Aż do śmierci bronił Loana: - Na tej fotografii giną dwie osoby. Generał zabił członka Wietkongu. Ale ja zabiłem generała. Zdjęcia są najpotężniejszą bronią świata. Ludzie im wierzą, chociaż one kłamią, nawet bez manipulacji. Są tylko półprawdami... Generał Nguyen Ngoc Loan kilka razy został ranny podczas starć z Vietcongiem. Na zdjęciu odbiera odznaczenie od prezydenta Nguyen Van Thieu, leżąc w szpitalu. Źródło: http://facet.interia.pl/historia/news-egzekucja-w-wietnamie-jaka-jest-prawda-o-slynnym-zdjeciu,nId,2424979 Ode mnie: W internecie można też znaleźć filmik z tej egzekucji, w czasach PRL-u często ta scena była pokazywana w programach dotyczących wojny w Wietnamie. Wówczas zrobił on na mnie wstrząsające wrażenie, no bo jak można ot tak zabić człowieka. Dzisiaj internet pozwala poznać kontekst różnych wydarzeń i w jakimś stopniu zrozumieć motywy działania ludzi. Tutaj mam jednak wątpliwości, bo wynika z tego że ów generał działał w afekcie. Jeżeli nie było sądu, to zamordował jeńca wojennego. Nawet jeżeli ten jeniec był zbrodniarzem. Zdecydowanie odradzam oglądanie tego filmiku osobom wrażliwym. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kondotier Opublikowano 7 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Sierpnia 2017 Wojna propagandowa, jest groźniejsza i skuteczniejsza od tej "krwawej". I nikt nie dojdzie prawdy. Co za przypadek, strzał z pistoletu i naciśnięcie migawki jednoczesne w ułamku sekundy. I tylko strzelający znany, ofierze przypisano personalia i wypowiedzi. A to zdarzenie było pokazywane nie jako zdjęcie, ale był to film. Pamiętam, bo i mną wstrząsnął. W tamtych czasach, słuchając wypowiedzi o wojnie w Wietnamie było tak. W zależności czy wiadomości były nadawane przez zwolenników Vietkongu czy USA, były one zgodne w wydarzeniach, ale w jednych mówiono że oddziały legalne ( np. Vietkong ) zajęły taki, a taki punkt strategiczny zadają ogromne straty bandytom. Strona przeciwna to samo skwitowała że bandyci zajęli taki a taki punkt strategiczny zadając znikome straty wojskom rządowym. I nikt nie dojdzie po latach, jak było naprawdę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Paranoia Opublikowano 7 Sierpnia 2017 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Sierpnia 2017 Jak to mówią, zwycięscy piszą historie :] Zwłaszcza kiedyś było łatwiej to robić. Dzisiaj zawzięcie bronimy i czcimy pamięć ludzi którzy tak naprawdę mogli być najgorszymi ludźmi chodzącymi po tej ziemi. I najgorsze jest to że ludzie mają tendencje do przypisywania rzeczy jednej osobie. Zwłaszcza znanej, politycznej postaci. W normalnym życiu mamy setki sytuacji w których jesteśmy świadkami wydarzeń pchanych przez całe grupy, tłumy, gdzie nie ma lidera. Ale po fakcie przecież nie można obwinić wszystkich, więc wybieramy sobie jakąś osobę i zwalamy na nią wszystko, bo tak łatwiej. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.