Fiedia Cezar Opublikowano 3 Stycznia 2009 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Stycznia 2009 a odbieram Piknik jako metaforę Ciekawe podejście, Strugaccy pisałi powieść w głębokiej komunie, więc nie sądzę, że aż tak musieliby kamuflować swoją krytykę kapitalizmu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Golem Opublikowano 11 Marca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Marca 2009 Dla mnie świat S.T.A.L.K.E.R-a a świat "Pikniku na skraju drogi" to dwie różne rzeczy. W stalkerze (nie chce mi sie kropek pisac http://www.stalkerteam.pl/public/style_emoticons/<#EMO_DIR#>/lightbulb.gif ) bez broni ani rusz, wszędzie jacys bandyci, inni stalkerzy, mutanci. No i coś dużo tych stalkerów zyjących caly czas w Zonie i mających się dobrze (a wojsko poza tymczasowymi wypadami nic nie robi :P ) Natomiast w "Pikniku" Zona to pustkowie gdzie nie ma żadnego życia. Żadnych mutantów. Tam pistolet nie jest w żaden sposób potrzebny (ostatnie strony i rozmowa Red-Artur). W Zonie stalker zmaga się tylko z samym sobą i z anomaliami. Na dodatek do samej Zony jest piekielnie trudno się dostać a jeszcze trudniej wyjść niezauważonym z artefaktami (i jeszcze sprzedać je z zyskiem (!) po cichu jakiejś osobie). Na dodatek tu nie ma kombinezonów z którymi możemy wleźć w anomalię i nic nam się nie stanie. Tu gdy stalker widzi anomalię zastyga w bezruchu i zastanawia się czy przeżyje. Poza tym, jesli dobrze pamietam, w "Pikniku" anomalie czasami były zdolne się przemieszczać. Ufff, pierwszy post a taki duzy :) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi