Skocz do zawartości

[Andrzej Pilipiuk] Czasy, które nadejdą


Darrien

Rekomendowane odpowiedzi

image.thumb.jpeg.964f2301eaebf984bdbbef7d0e973ff5.jpeg

Życie potrafi okaleczyć bardziej niż śmierć.

Andrzej Pilipiuk po raz kolejny serwuje wyśmienitą ucztę wszystkim wielbicielom historii. Tej wielkiej i tej mniejszej, codziennej.

Podążając tropami życia Doktora Skórzewskiego spotkacie skazanego na śmierć genialnego chemika, zrozumiecie, dlaczego romantyzm powinien być wciągnięty na listę zaburzeń umysłowych i dowiecie się, jak zmienić zapluskwioną norę w miejsce zdatne do życia.

Z Robertem Stormem zbliżycie się do rozwiązania tajemnicy rządzącej jego życiem. Dotkniecie przeszłości zaklętej w spiżu i brązie. I spojrzycie w przyszłość prowadzącą do okrucieństwa tak wielkiego, że pozostanie tylko wznieść toast „Za przyszłe czasy, oby nigdy nie nadeszły”.

OPIS Z TYŁU KSIĄŻKI.

 

Chyba nie ma w Polsce fana rodzimej fantastyki, który przeglądając półki w księgarniach, nie natrafił na dzieła Andrzeja Pilipiuka. Można mieć o jego twórczości wiele dobrego lub złego do powiedzenia, nie mniej jest to jeden z najbardziej płodnych pisarzy jeśli chodzi o fantastykę.

Ma dwie serię książek, które nieustannie pisze, a są to opowiadania o Jakubie Wędrowyczu jak i zbiory „bezjakubowe” i tym razem przyjrzę się temu „drugiemu”. Pozwoliłem krótko skomentować wszystkie opowiadania.

 

Remedium

Pierwszym otwierającym zbiór „Czasów, które nadejdą” opowiadaniem jest „Remedium”. Poświęcone postaci doktora Pawła Skórzewskiego. Na początku tekstu otrzymujemy okruch z życia studenckiego, naszego przyszłego lekarza. Jak przystało na grzecznego ucznia, pogrążony jest w lekturze i raczej pełni bardziej rolę drugoplanową, żeby nie rzec „epizodyczną”.

Tu błyszczy niejaki Iwan Polikarpow – jeden z kilku współlokatorów, który śpieszy się na randkę z damulką o dość wątpliwej reputacji. Fragment poświęcony młodzieńcom zostanie zakończony po wymianie kilku docinek oraz życzeniach, by Polikarpow „dbał o swój pług”.

Czytelnik przenosi się do lutego 1881 roku, gdzie już jako pełnoprawny lekarz Paweł Skórzewski trafia do szpitala zakaźnego imienia Świętej Warwary, gdzie pośród ciężko chorych pacjentów, prawdziwą zmorą jest syfilis.

To właśnie tej chorobie zadedykowane zostało opowiadanie. Kto uważał na lekcjach historii, ten wie, iż owa weneryczna zaraza dziesiątkowała ludzkość, zwłaszcza w czasie wojny. Nic więc dziwnego, że mając takiego bohatera, pisarz postanowił pokazać nam metody radzenia sobie z choróbskiem.

Stąd możemy liczyć na opisy metod jakie stosowano w ówczesnych badaniach, będące dla laika ciekawostką (tak, ja też nim jestem!), która może popchnąć do samodzielnego zgłębienia tematu. Z opowiadania można się dowiedzieć, że Akademia Rosyjska uważała barwienie atramentem żywych tkanek za kulfoszerstwo i za niezgodne z prawem.

Możecie też poznać ówczesne zdanie na temat Polaków, czy natrafić na elementy mistycyzmu i przepowiednie na temat dalszych losów Pawła Skórzewskiego. Jest to na pewno ciekawa informacja dla fanów tej postaci, gdyż będą wiedzieć, jakie na niego czekają przygody.

Wspominałem o metodzie zwalczania syfilisu, więc należałoby znowu przywołać Iwana Polikarpowa, który dostał większą rolę do odegrania, niż można pomyśleć.

To właśnie on steruje nico Skórzewskim przy badaniu bakterii syfilisu i namawia kolegę, do poddania go kuracji lekarstwem od wspólnego znajomego doktora Jana Werlichowskiego. O przebiegu leczenia, konsekwencjach i tak dalej, przeczytajcie sobie sami.

Krótko mówiąc opowiadanie, które warto przeczytać. Autor dzieli się wiedzą oraz przemyśleniami na temat ówczesnego świata.

 

Klementynka

Tym razem przenosimy się do XX wieku, a konkretniej do okresu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, czyli do okresu znanego autorowi, naszym rodzicom, dziadkom i pradziadkom. Z tekstu można wiedzieć, że akcja utworu rozgrywa się zimą, w okresie stanu wojennego, gdzie poznajemy dwie dziewczynki.

Tytułową Klementynkę oraz Sylwię – wracające ze szkoły z popołudniowych zajęć. Bohaterki komentują obecne sytuacje zarówno w kraju jak i w oświacie (kto rozpoczynał szkołę po południu ten wie o czym autor pisał!). Po drodze mijają kolejkę ludzi oczekującą na herbatę gruzińską w sklepie.

Przed blokiem Klementynki usłyszały informacje o pojawieniu się w okolicy wilków życzą sobie dobrej nocy i każda idzie w swoją stronę. Nie chce zbytnio opowiadać całej historii, wspomnę tylko, że bohaterka w pewnym momencie słyszy w radiu informacje o grożącym globalnym ochłodzenia.

Prywatnie powiem wam, że chętnie sprawdzę, czy tego typu audycje były na porządku dziennym, bo oznaczałoby to, iż eko-aktywiści od wielu lat, czy może nawet wieków próbują wzbudzać w ludziach paranoję, żeby osłabić biedniejszych, a umocnić bogatszych jak to ma teraz miejsce…

Dodam jeszcze, że „Klementynka” może wam się skojarzyć z baśnią o „Czerwonym Kapturku”, ale powiem tak, czuć tutaj „Pilipiukowy sznyt”, także miłośnicy praskich wampirów, będą zachwyceni.

Osobiście liczę, że autor pociągnie historię bohaterów w dedykowanym zbiorze opowiadań.

 

Siódma armata

Opowiadanie z udziałem Roberta Storma oraz jego wiernego kumpla Arkadiusza. Tym razem nasi bohaterowie są na tropie armaty należącej do niejakiego Rocha Liszkowskiego herbu Trzy Liszki.

Osoby, które znają „Upiora w Ruderze” poczują się jak w domu, a Ci co nie znają powiem tak: szalona historia, gdzie ujawnia się mocno szaleństwo Roberta Storma i jego iście ułańska fantazja.

A tak to zapamiętajcie tytuł, bo jest bardzo ważny dla zrozumienia istoty tekstu. Polecam!

Aha, byłbym zapomniał. Czytelnicy na fanklubie Andrzeja Pilipiuka narzekali na to, że Arek pouczał głównego bohatera jakby był starszy od niego o dwie dekady. Jeżeli mnie pamięć nie myli, chłopak ma zdiagnozowany autyzm, więc nie powinno nikogo dziwić tego typu zachowanie.

 

Profesor Śmierć

Powracamy do doktora Skórzewskiego, który w trakcie trwania I Wojny Światowej zawitał do Wojsławic. Czytelnicy od razu wychwytywali obecność młodego Jakuba Wędrowycza, ale nie to jest najciekawsze w tym tekście.

Dla mnie ogromne wrażenie zrobiła konstrukcja tekstu, gdzie raczej uważny czytelnik poukłada sobie wątki oraz nagłówki oraz tematyka gazów bojowych i postać doktora Fritza Bodera. Znów będę chwalić autora za próbę odmalowania Wojsławic sprzed Wielkiej Wojny, z czego co wiem wciąż poszukuje on zdjęć do albumów. Powiem tak, Andrzej Pilipiuk wraz z kuzynem Markiem Farfosem działają prężnie, aby mieć jak najwięcej zachowanych informacji na temat ich rodzinnych stron.

Sam tekst wywarł na mnie wrażenie, nie tylko ze względu na konstrukcje, ale i tematykę. Miłym akcentem było umieszczenie Lwowskich matematyków, ale nic więcej wam nie powiem. Przeczytajcie sami!

Zachęcam do odwiedzin Wojsławic, gdzie będziecie mogli zobaczyć ich dokonania, dowiedzieć się o historii wsi oraz okolicy, a także (w lipcu!) uczestniczyć w Dniach Jakuba Wędrowycza, o samym pomniku egzorcysty-amatora nie wspomnę! :)

 

Czasy, które nadejdą

Kolejna przygoda Roberta Storma, która nie dotyczy poszukiwań skarbów przeszłości, tylko tego, co może nas czekać w niedalekiej przyszłości. Bohater natrafia na tajemnicą dziewczynę, która nie wygląda normalnie, bo która z kobiet ma kocie uszy albo skórę pokrytą futerkiem? Ano właśnie. Bohater jedno wie na pewno, musi jej pomóc.

Dodam jedynie tyle, że pojawią się starzy znajomi z „Oka Jelenia” i nie mam tu na myśli głównych bohaterów, tylko postacie drugoplanowe. Oprócz tego czytelnik zapozna się z przemyśleniami na temat modyfikacji chirurgicznych ciała ludzkiego, z czym to się wiąże oraz jakiego rodzaju konsekwencje należało ponieść.

Nie mniej tekst ma dodatkowy wątek jakim jest niedopuszczenie do sprzedaży pewnych fałszywek, które mogłyby doprowadzić do katastrofy w przyszłości. Aha i pojawia się kolejna postać, tym razem ze zbioru „Wilcze Leże”, ale nie więcej wam nie powiem. Wierni czytelnicy, macie co robić.

Jak dla mnie bardzo dobre opowiadanie.

 

PODSUMOWANIE:

Czasy, które nadejdą” są ciekawym zbiorem opowiadań. Jasne. Może was odrzucać szaleństwo Storma, czy tematyka tytułowego tekstu, nie mniej przeczytajcie książkę na spokojnie. Zastanówcie się, bo wbrew pozorom jest to bardzo dobra antologia, pełna przemyśleń oraz potencjalnych tematów na następne historię lub samodzielne powieści.

Sam chętnie poczytałbym o świecie z którego pochodziła bohaterka tytułowego opowiadania, to mogłaby być smutna, ale na swój sposób ciekawa cyberpunkowa przyszłość, a może nawet i nie cyberpunkowa?

Sama okładka może natomiast wprowadzić w lekkie osłupienie, bo w końcu widzimy na nim młodego mężczyznę o kruczoczarnych, rozczochranych włosach. Z reguły nie zwracam uwagi na ilustrację, ale mnie natomiast zafascynował sam wygląd wydania. Bo mamy tak jakby fuzję trzech różnych wydań.

Weźcie do ręki książkę „Kiedy Bóg Zasypia” Rafała Dębskiego albo pierwszy tom „Księgi Zepsucia” Marcina Podlewskiego, wówczas zwróćcie uwagę na okładkę.

Następnie weźcie do ręki „Zło ze Wschodu” Andrzeja Pilipiuka oraz powiedzmy „Ja Inkwizytor: Bicz Boży” Jacka Piekary, wówczas dostrzeżecie, że „Czasy, które nadejdą” mają zarówno coś z twardej oprawy, miękkiej oraz zintegrowanej. Fajny detal, tak samo jak rysunek szwedzkiego okrętu.

 

OCENA: 8/10

 

Życzę miłej lektury!

 

LINK DO ZAKUPU KSIĄŻKI:

https://www.swiatksiazki.pl/czasy-ktore-nadejda-7185527-ksiazka.html

 

  • Dodatnia 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając z tej strony, zgadzasz się na nasze Warunki użytkowania.