Wspomnień czar

Hahah ale macie wspomnienia Bardzo fajni się dowiedzieć o Polsce czegoś nowego

Danieldino takie było kiedyś życie te 30 lat temu, kiedy człowiek był piękny i młody.

Ano dino… Przyjemnie się czas kiedyś spędzało , fajne rzeczy były pod ręką:

Podbierałem ojcu popularne, jeszcze były sporty, takie zeszyty też miałem. To stare dzieje.

A po co pod ręką była pasta-klej ? Ale kiedyś to było takie ponure

Często bywały etykiety zastępcze, ze słodyczy wyroby czekoladopodobne, nie było tak kolorowo.

Kolorowo nie było Czernobylu ale za to było smacznie. Kto pamięta jeszcze dziś smak dawnych “krówek” albo “landrynek”? A oranżada w butelce z wielorazowym otwieraniem i zamykaniem? Ech… jak wtedy smakował świat…

Kiedys ludzie mieli pieniądze ale nie mogli za nie kupić towaru bo go nie było , taraz towaru jest masa tylko ludzie nie mają pieniędzy aby coś kopic ;/ I jak kolega wyżej wspomniał to kiedyś smakowało a teraz sama chemia i papierowy smak , pakują tego syfu aby dłużej w maga leżało .

Ja mam takie wspomnienie. Urwaliśmy się z kolega ze szkoły. Dzień był piękny, jeszcze porannych chłodek ale już słońce przebijało przez lekką mgiełkę. Pojechaliśmy rozdzwonionym tramwajem na skrzyżowanie ulicy Długiej i Szlak gdzie znajdował się bar zwany “na szpicu”. W środku pełno. Malarze w granatowych pochlapanych farbą kombinezonach, panowie w średnim wieku w beretach i z teczkami pod pachą, jacyś budowlańcy. W środku lokalu królowała obita blachą lada i metalowy dozownik piwa w kształcie litery T. Za ladą gruba barmanka do której wszyscy zwracali się “Szefowo”. Jakoś przepchaliśmy się przed kontuar i zamawiamy dwa jasne w kuflach z obowiązkowym uchem. Szefowa zmierzyła nas spojrzeniem i kręci głową. - Ile macie lat, nie sprzedam wam. - mówi. I wtedy cała knajpa tych wszystkich ludzi pracy woła: - Szefowo , nalej chłopakom, Szefowo, niech spróbują, Szefowo, będą nowi klienci. I faktycznie, zadziałało. Szefowa polała nam po kuflu zimnego piwa z pianką. Zasiedliśmy jak wytrawni piwosze przy stoliku i sączyliśmy powoli zimne piwko a przez firankę w oknie przesączały się leniwie promienie słońca. To był rok 88. Ech, aż się łza w oku kręci.

Miedziany chodziłeś tam później byli nowi klienci? A i czy lokal pozostał czy nie wytrzymał naporu kapitalizmu?

Po “wybuchu” kapitalizmu bar zlikwidowano (był w tym miejscu kilkadziesiąt lat). Na jego miejscu powstał markowy sklep z zabawkami i artykułami dziecięcymi. Obecnie jakaś galeria apartamentów czy coś takiego. Stałym klientem nie zostałem :slight_smile: W tym okresie zaczęły powoli powstawać pub-y i dyskoteki w okolicach rynku. Tam się zaczęła spotykać młodzież czyli wtedy ja też :smiley: