Dla mnie świat S.T.A.L.K.E.R-a a świat "Pikniku na skraju drogi" to dwie różne rzeczy.
W stalkerze (nie chce mi sie kropek pisac http://www.stalkerteam.pl/public/style_emoticons/<#EMO_DIR#>/lightbulb.gif ) bez broni ani rusz, wszędzie jacys bandyci, inni stalkerzy, mutanci. No i coś dużo tych stalkerów zyjących caly czas w Zonie i mających się dobrze (a wojsko poza tymczasowymi wypadami nic nie robi :P )
Natomiast w "Pikniku" Zona to pustkowie gdzie nie ma żadnego życia. Żadnych mutantów. Tam pistolet nie jest w żaden sposób potrzebny (ostatnie strony i rozmowa Red-Artur). W Zonie stalker zmaga się tylko z samym sobą i z anomaliami. Na dodatek do samej Zony jest piekielnie trudno się dostać a jeszcze trudniej wyjść niezauważonym z artefaktami (i jeszcze sprzedać je z zyskiem (!) po cichu jakiejś osobie). Na dodatek tu nie ma kombinezonów z którymi możemy wleźć w anomalię i nic nam się nie stanie. Tu gdy stalker widzi anomalię zastyga w bezruchu i zastanawia się czy przeżyje. Poza tym, jesli dobrze pamietam, w "Pikniku" anomalie czasami były zdolne się przemieszczać.
Ufff, pierwszy post a taki duzy :)