Skocz do zawartości

Trudno być zwierzęciem


Rekomendowane odpowiedzi

Część 1. "Nie zepsuj tego"

W przyciemnionym pokoju panowała zupełna cisza. Mimo chłodu rzucanego przez stare, zimne blachy na stoliku z prowizorycznie przybitą nogą stał włączony wiatrak. Obok niego spoczywała radiostacja, której niedbale poskręcane kable wiły się, by opuścić pomieszczenie przez sporych rozmiarów dziurę, wydartej w kawałku zniszczonej przez czas i rdzę blaszanej ściany. Moner uważnie przyglądał się swoim butom. Zadziwiające jak w takich sytuacjach interesujące mogą być zwykłe szczegóły. A on nie lubił tego wyczekiwania. Czuł na swoim prawym ramieniu przylegający kombinezon jego przełożonego. Na podartej, ociekającej brudem i zawalającej się wersalce siedziało oprócz niego trzech innych mężczyzn. Trudno więc było o swobodę ruchów. Atmosfera była tak napięta że nikt nie powiedział ani słowa. Wszyscy wiedzieli że w takich chwilach jak ta łatwo o kłótnię. Jedynie Maszin siedzący na ziemi obok stolika wydawał się wykazywać entuzjazm większy od wszystkich. Ale nikt się temu nie dziwił. W końcu dzięki jego umiejętnościom elektronicznym mogą teraz słuchać raportów efzeków spoza Bariery. Gdyby dowódca ich komanda się o tym dowiedział kazał by ich wtrącić do karceru. Napięcie wzrastało coraz bardziej za każdym razem gdy z prowizorycznie zbudowanego głośnika wydobywał się przytłumiony i cichy głos.

"Wartownicy zdjęci. Grupa uderzeniowa jeden i dwa na miejscach. Oczekiwanie na zajęcie miejsc przez grupę wsparcia."

Charakterystyczny szum obwieścił zakończenie połączenia. Maszinowi nie udało się nastroić odbiornika na komunikaty wychodzące ze sztabu, przez co cały obraz sytuacji Moner i jego towarzysze musieli budować na podstawie komunikatów ich znajomych z 1-szego Obwodu. A każdy dobrze zdawał sobie sprawę, że są oni niesamowicie narażeni na niebezpieczeństwa. Wyjechali poza teren atolu, wyjechali do LASU. A LAS zawsze był miejscem wzbudzającym strach w zwykłych cywilach jak i najbitniejszych bojownikach. Ogromne połacie drzew otaczające atole- jedyne oazy spokoju w których ludzie znaleźli schronienie. Schronienie od dzikich, zmutowanych wytworów natury przypominających ludzi, miejsc o krytycznym poziomie napromieniowania lub skażenia chemicznego oraz wielu innych zagrożeń którymi matki straszą niegrzeczne dzieci. Oazy otoczone Barierami- potężnymi, masywnymi "płotami" z drutu kolczastego podpartego o stalowy szkielet. Całość wznosząca się na 15 metrów w górę i podłączoną do prądu o natężeniu 20 000 woltów. Dodatkową ochronę atolowi zapewniają rozstawione wzdłuż bariery wieże obronne, na których bezustannie wartę sprawują efzecy- żołnierze Formacji Zbrojnej Korporacji, strzegący dostępu do atolu oraz wykonujący zadania poza nim. Teraz również kilka oddziałów wyjechało by wykonać zadanie. Jak zawsze w takich chwilach wszyscy oczekiwali rozkazu by wyruszyć z pomocą. Wraz z nimi czekał również Moner, który dopiero co tydzień temu zakończył służbę obowiązkową, przedłużając ją o 2 lata. Dopiero teraz do niego dotarło że szybko może pożałować tej decyzji. Po podpisaniu kontraktu został przeniesiony do 2 Obwodu, do którego zostają zsyłani wszyscy efzecy służący "na przedłużeniu", by u boku zbrojnych regularnych służyć wsparciem jednostkom bojowym. Wcielenie do 2-ego oddziału 1-szego komanda oznaczało dla niego zarobek, ale i kolejne 2 lata służby. Z zadumy wyrwał go kolejny komunikat, wymawiany tym samym, wydawało by się spokojnym głosem. "Grupa wsparcia na miejscu. Grupa uderzeniowa jeden i dwa gotowa. Wchodzimy..."

W jednym momencie wszyscy poruszyli się niespokojnie. Kapitan oddziału 2-giego siedzący obok Monera podniósł się z wersalki. Jego buty delikatnie zapadały się w podłoże, wyraźnie ukazując ciężar jego kombinezonu. Wersalka zaskrzypiała donośnie, a sprężyna która wcześniej została schowana pod materiał z impetem ukazała się ponad powierzchnią łóżka. Dowódca podszedł do stolika i odpiął wiatrak z prowizorycznego gniazdka, którego kable wbijały się w ziemię. Odwrócił się powoli, rozglądając po pomieszczeniu. Miał tę samą co zawsze, poważną minę. Nie raz śmiano się z niego, że może nie pracują mu mięśnie twarzy. Tylko kilka razy się zdarzyło by kapitan się uśmiechnął. Odetchnął głęboko, po czym wbił wzrok w ziemię.

- Spokojnie panowie. Chłopaki zrobią swoje i wrócą do Karaku. Moner...

Mężczyzna szybko podniósł się z wersalki. Był tu dopiero tydzień, więc nie chciał podpaść swojemu nowemu przełożonemu.

- Byłeś kiedyś poza Karakiem?

- Tak kapitanie Anatol.

Na twarzy dowódcy pojawił się nikły grymas, przypominający uśmiech.

- Spokojnie, nie zjem Cię. Usiądź sobie i powiedz dokładnie co i jak.

Moner powrócił do wcześniejszej pozycji. Było mu trochę głupio, bo mimo napiętej sytuacji nawet jego nowi towarzysze broni zachichotali.

- To było jakiś rok temu, kiedy służyłem w Czwartym Obwodzie. Mieliśmy dojechać do miejsca na rozstaju dróg, w którym oczekiwali nas zwiadowcy. Siedziałem w transporterze, więc całą drogę nic nie widziałem. Dopiero na miejscu wyładowali nas. Okazało się że na rozstaju powstało coś w rodzaju punktu wymiany między Uglami a ludźmi...

- Bandytami- przerwał mu kapitan. - Nazywajmy rzeczy po imieniu. Ludźmi jesteśmy my. Działamy zorganizowani, a co najważniejsze ucywilizowani. Korporacja dąży do zagłębienia wiedzy i poznania prawdy o Błysku. Bandyci nazywają się wolnymi ludźmi, bo działają poza atolami. Ale w rzeczywistości są bandytami, a nawet czymś gorszym. Podejmują się współpracy z Uglami, a na dodatek atakują nas. Przecież tego uczą od najmłodszych lat, a tym bardziej w Formacji Zbrojnej Korporacji. Zapamiętaj to sobie.

- Tak jest!- rzucił szybko Moner, lekko zmieszany całą sytuacją.

- Kontynuuj...

- Na miejscu cały punkt wymiany zastaliśmy oczyszczony. Efzeci z rozpoznania zrobili swoje już wcześniej. Zneutralizowali zagrożenie, my mieliśmy tylko dopilnować tych drewnianych chat do przybycia sił regularnych, którzy mieli przejąć inicjatywę w terenie. Przybyliśmy tam o ósmej, a o szesnastej byliśmy już z powrotem w Karaku.

Kapitan zastanowił się chwilę, po czym zadał kolejne pytanie.

- Żadnej wymiany ognia?

- Niedługo przed powrotem do atolu pod palisadę podeszła grupa munakili. Pierwszy raz widziałem te bydlęta. Przypominają takie dawne stworzenia dające mleko, które widziałem w muzeum na obrazach ukazujących świat przed Błyskiem.

- Krowy, tak się nazywały te stworzenia.- znów przerwał mu kapitan. - Ale munakile jednak przypominają krowy tylko z ukształtowania, nieprawdaż? W końcu munakile są pokryte kolcami i są niewiarygodnie agresywne. Zresztą na pewno sam to uświadczyłeś. Ustrzeliłeś jakiegoś?

- Dwa.- rzucił szybko Moner, zastanawiając się czy znów nie zostanie wyśmiany.

- Noo, i to już coś. Pamiętaj na przyszłość że strzelając do munakila najlepiej...

Słowa Anatola przerwał kolejny komunikat. "Zagrożenie zneutralizowane. Mamy pełną kontrolę nad obozowiskiem. Straty własne: zbrojny Szerewewko, dwóch zbrojnych rannych. Grupa wsparcia nie angażowała się w walkę. Promieniowanie nieznacznie podwyższone. Jeden ze zneutralizowanych to bandyta. Nie ma śladu kapitana Markowa. Powtarzam nie ma śladu kapitana Markowa. Czekam na rozkazy." Po chwili ciszy ten sam głos rzucił krótkie "Tak jest". Jeden z siedzących na wersalce mężczyzn rozciągnął się, ziewając przy tym doniośle.

- No panowie. Chłopaki odwalą swoją robotę, a my możemy spokojnie iść spać. Rozejść się.

Po słowach kapitana wszyscy wstali, wymieniając się krótkimi spostrzeżeniami na temat śmierci jednego z efzeków. Nikt go nie znał, więc grupa postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej nazajutrz. Kiedy jeden z mężczyzn zabierał się za wyłączenie radiostacji, niespodziewanie wydobył się z niej komunikat.

"Ruch między drzewami po zachodniej stronie wioski."

Wszyscy w pokoju zamarli w miejscu. Moner miał nadzieję że za chwilę okaże się iż dostrzeżony ruch był jedynie jakimś zabłąkanym mutantem. Nie musiał długo czekać na kolejną wiadomość. Tym razem głos nie był już spokojny, a zrozumienie go zakłócały odgłosy wystrzałów oraz krzyki.

"Przerażające siły wroga! Dwóch naszych zabitych, powtarzam: dwóch... Co?"

Połączenie zostało zakończone. Jeden z efzeków poprosił kapitana o powrót na salę sypialną po broń. Dowódca jedynie skinieniem głowy oznajmił że pozwala. Znów z radiostacji wydobył się szum, po czym głos efzeka.

"Powtarzam, dwóch naszych nie żyje. Prosimy o zgodę na wycofanie się z obozu. Nie damy rady, jesteśmy ostrzeliwani z trzech stron..." potężny huk zakłócił połączenie. "RPG, RPG! Trzech rannych i kolejny poległy. Jeszcze raz pro... zgo..."

Tym razem radiostacja ucichła zupełnie. Nikt w pokoju się nie poruszył, jedynie efzek powrócił ze swoją bronią. Nie minęło 30 sekund, gdy z głośników rozmieszczonych w koszarach dało się słyszeć alarm oraz bez przerwy powtarzany ten sam komunikat.

"Uwaga alarm! Uwaga alarm! Pierwsze Komando Drugiej Induny zostaje przekształcone w Grupę Wsparcia D. Oddziały Pierwszy, Drugi i Trzeci Czwartego Komanda Pierwszej Induny zostają przekształcone w Grupę Wsparcia E. Obie grupy wsparcia niezwłocznie stawić się na placu głównym Drugiego Obwodu oraz przygotować pojazdy na wykonywanie zadań bojowych. Czas pozostały do zakończenia przygotowań- 10 minut."

Kapitan nie musiał powiedzieć ani słowa. Wszyscy w tym samym czasie wybiegli z pokoju w kierunku swoich łóżek. Jako że byli na to przygotowani, jedyne co musieli wziąć to bronie, amunicję oraz prowiant. Kombinezony mieli już na sobie. Efzecy którzy zostawali w atolu przerwali swoje zajęcia, by popatrzyć na wyjeżdżających towarzyszy. Po 8 minutach na placu stały już obie Grupy Wsparcia, przygotowane do wyjazdu. Co chwilę ktoś przebiegał, rozmawiając przez radio lub krzycząc w stronę hangarów. Z głośników wciąż wydobywał się komunikat o alarmie oraz przegrupowaniu struktury Formacji Zbrojnej. Przed ustawionymi wojakami ustał major Kriczko, dowódca Drugiego Obwodu. Ubrany był w mundur polowy w barwach FZ. Czerwono-czarne pasy zlewały się z ciemną zielenią. Kaptur z zaczepami na maskę przeciwgazową miał odpięty, w związku z czym na głowę pozbawioną włosów nałożył czerwony beret. Nie przestawał jednak rozmawiać z kimś ze sztabu.

- Jak to problemy z Północną Bramą? Co mam przez to rozumieć?

- Ostatnia burza radioaktywna uszkodziła elementy elektroniki. Mechanizm czasem się zacina.

- Nie ma co ryzykować. Poinformujcie obsługę wschodniej bramy że będziemy ją otwierać. Skontaktujcie się z jajogłowymi i wydajcie prośbę o zgodę na odłączenie zasilania od sieci.

Rozmówca majora zasalutował po czym biegiem ruszył do największego hangaru. Ten nie był tak zniszczony i zardzewiały jak reszta koszar. Major spojrzał szybko na zegarek, którego powoli niszczyła rdza.

- Druga w nocy. Ludzie w atolu się nieźle wku*wią kiedy ich obudzimy.

Spojrzał na stojące przed nim Grupy Wsparcia.

- Panowie akcja ma najwyższy priorytet. Promieniowanie jest w normie, więc na razie jeśli nie chcecie nie musicie zakładać masek. Nie ma czasu na omawianie szczegółów. Poznacie je przez radio w pojazdach. Dowodzenie nad akcją standardowo przejmuję ja. Wyrusza z Wami dowódca Pierwszej Induny, porucznik Grazik, i to on dowodzi Wami w terenie. Wyjeżdżacie przez wschodnią bramę, jednak musicie jechać Północnym Traktem. W związku z tym po wyjeździe z Karaku jedziecie wzdłuż Bariery aż pod północną bramę, skąd traktem ruszacie na przód. Resztę drogi kierowcy poznają przez radio. Panowie nie dać się trafić! Rozejść się!

Wszyscy biegiem ruszyli do swoich pojazdów. Potężnie opancerzone molochy, z kołami wysokości metra. Wejście umiejscowione z tyłu było okrągłym włazem, na tyle dużym aby żołnierze podczas desantu mogli szybko wybiegać z pojazdu. Na środku dachu umiejscowiona była dobudówka składająca się z ułożonych w kwadrat blaszanych płyt, oraz chwytu na zamontowanie karabinu maszynowego. Kiedy wszyscy znaleźli się w środku, Maszin objął stanowisko za kierownicą, podczas gdy po jego prawej stronie usiadł kapitan. Odwrócił się do tyłu po czym zwrócił do jednego z mężczyzn:

- Karim obejmujesz PCMK'e jak zawsze.

Jeden z żołdaków na polecenie skinął głową, po czym wszedł na wzniesienie przeznaczone dla strzelca. Teraz w pojeździe znajdowały się tylko jego nogi i połowa torsu. Nikłe zielonkawe światło rzucało swą poświatę na wnętrze pojazdu. Jedyne okna jakie znajdowały się w pojeździe w rzeczywistości były tylko paskami szerokości 50 centymetrów znajdującymi się z przodu pojazdu oraz po bokach kierowcy i kapitana. Maszin odpalił wóz, czym dał znać ryk silnika oraz mocne wibracje. Kiedy zaczęło bardziej trząść Moner uświadomił sobie że zaczęli jechać. Pojazd bardzo hałasował, przez co kapitan musiał krzyczeć.

- My z Grupy D jedziemy bojowymi, Grupa E załadowała się do transportera, więc prowadzimy. Przed nami jadą chłopaki z Oddziału Trzeciego, później jesteśmy my, za nami kolejny bojowy z naszego Komanda, dalej transporter z Grupą E, a całość zamykają znowu nasze chłopaki w pojeździe bojowym. Moner nic się nie martw, trzymajmy się wszyscy w kupie to nam gówno zrobią!

Kierowca zaśmiał się doniośle, jednak Monerowi wcale nie było do śmiechu. Teraz zaczął żałować że podjął się przedłużenia służby. Prawie upadł na podłogę, gdy pojazd z impetem zatrzymał się. Maszin wyłączyć silnik. Dało się słyszeć że to samo robią inne oddziały. W końcu zapanowała zupełna cisza, którą przerwał kierowca.

- Wiadomo już jaki jest konkretny cel?

- Nie. Sztab jeszcze się z nami nie kontaktował.- odpowiedział cicho kapitan, próbując w nikłym, ciemnym zielonym świetle przyjrzeć się uważnie mapie. Po dłuższej chwili oczekiwania Moner zaczął przyglądać się uważnie wnętrzu pojazdu. Zwisające luzem kable, miejscami prowizorycznie obklejone taśmą izolacyjną, powykrzywiane blachy oraz to co występowało wszędzie w atolu- rdza. Moner poczuł jak żołądek ściska mu się coraz bardziej, wywołując coraz większe mdłości. Po kilku minutach z całego atolu zaczęły dobiegać sygnały alarmu, aż w końcu mikrofony ustawione gdzieś nieopodal pojazdu zaczęły odgrywać tę złowieszczą melodię.

- Wyłączyli zasilanie.- rzucił szybko kapitan.

Nie minęło kilka sekund gdy do uszu Monera dobiegł kolejny dźwięk- skrzypienie zwiastujący otwieranie bramy. Kapitan znów się odezwał.

- Zobacznie, to jest robota. Paru chłopów chwyta coś co przed chwilą miało parenaście tysięcy wolt i ciągnie to do siebie.

- Ktoś to musi robić.- rzucił z zewnątrz pojazdu Karim.

- Ano musi...- odpowiedział szeptem kapitan.

Znów dało się słyszeć charakterystyczny dźwięk odpalanego silnika. Zatrząsło pojazdem, i stalowe cielsko ruszyło na przód przy dźwiękach rozbrzmiewających alarmów.

- No chłopaki. Za siedzenie na d*pach w końcu kasy nie dostajemy...

"4 Maja roku 1229 od Błysku

Nazywam się Moner Halme. Sam nie wiem czemu to piszę. Moja dziewczyna powiedziała że pamiętniki pomagają spojrzeć na wszystko z innej strony. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Choć na razie pisząc to czuję się jak głupek. No ale zobaczymy co z tego wyjdzie. A, pisałem już to. Od czego by zacząć? Może od brudu. Tak, brud jest czymś co mnie otacza. Otacza nas wszystkim w tym przeklętym miejscu- w atolu. Atol w którym mieszkam nazywa się Karak, i jak wiele innych atoli należy do Korporacji Wyzwolenia Wyższej Inteligencji (KWWI). Czym jest KWWI? Ano jest to połączenie sił naukowców- którzy jednocześnie sprawują władze cywilną, z siłami zbrojnymi, zwanymi Formacją Zbrojną Korporacji, w skrócie FZ. I od tego skrótu nazywają nas bojowników efzetami. Dziś zakończyłem służbę obowiązkową którą każdy chłopak który ukończył 18lat musi odbyć. 2 i pół roku służby! Dziewczyny mają lepiej, one tylko 2 lata, a i tak tylko część z nich jest wcielana do FZ, nie wszystkie. Jak już pisałem dzisiaj minęły te ponad 2 lata, a co ja zrobiłem? Podpisałem kontrakt na kolejne 2! Mam tylko nadzieję że nie będę tego żałował. Moja dziewczyna jak się o tym dowie pewnie się na mnie wk*rwi, ale jest już za późno. Podpisane to podpisane. No i najważniejsze: na 2 lata nie muszę się martwić o pracę. A efzeci małych kredytów nie zarabiają. Ale kontynuując o polityce: Kawi (czyli KWWI) to korporacja, która dzieli się na dwa odłamy. Skrzydło Naukowe, którego wodzem jest Przewdoniczący Skrzydła Liman Steczko, oraz wymienione wcześniej FZ, którymi zarządza generał Arwin Fraus. Oficjalnie główną i niepodważalną władzę sprawuje Skrzydło Naukowe, w rzeczywistości jednak obie formacje, czyli naukowcy i żołnierze, stoją na tym samym poziomie, jako że jedno bez drugiego nie miało by racji bytu. Aktualnie największy problem sprawiają nam Uglowie. Odrażające twory Błysku. Nie są to ludzie, a jedynie istoty z resztkami człowieczeństwa. Umieją mówić, myślą, ale wciąż nas atakują, mimo że sami wymierają z powodu czegoś, co naukowcy nazywają "syndromem napromieniowania genetycznego". Żywią się ciałami naszych poległych towarzyszy. Plugastwa upadłej cywilizacji, wzbudzające jedynie odrazę. Co najśmieszniejsze, to Uglowie wciąż nie przestają podchodzić pod Barierę. Niektórzy po prostu stają i giną natychmiast od kul wartowników obsługujących na wieżach działka Avenger, inni rzucają się na ogrodzenie by spalić się na wiór. Mimo ich głupoty są jednak dla nas groźni. Wciąż handulą z bandytami- nazywającymi siebie wolnymi ludźmi. Wymieniają się informacjami oraz ropą które wydobywają w tylko sobie znanych terenach, w zamian za bronie i żywność od bandytów. Zadziwiające że te napromieniowane wytwory natury potrafią żyć latami. Naukowcy robili na kilku złapanych badania, ale stwierdzono że jest to zbyt drogie i nieopłacalne w odniesieniu do rezultatów tych doświadczeń. Zresztą o czym ja rozmyślam, chcę po prostu żyć, i zarabiać na te życie. Chyba właśnie odpowiedziałem sobie na pytanie dla czego właściwie przedłużyłem służbę. Ale dosyć tego, muszę się wyspać. Mam jutro się spotkać z moją nową drużyną- 2 oddział 1-szego komanda, 2 Induny 2-ego Obwodu. Muszę zapamiętać. Może jeszcze kiedyś tu napiszę..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając z tej strony, zgadzasz się na nasze Warunki użytkowania.