A wiecie ja byłem wychowawcą młodzieży "trudnej". Z moich obserwacji wynika, że masa problemów bierze się z domu. Mamusia i tatuś mają wywalone na dziecko wychowują ja koledzy i komórka i rodzice się dziwią, że mają problem. A potem przychodzi taka mamusia (w moim wieku zresztą dziecko miała w wieku 17 lat pewnie) i strasznie się martwi o syna w ośrodku, a przez kogo on tam wylądował? A dać takiemu gówniarzowi 2 razy w ryj od razu się wyprostuje, a nie głaskać i wierzyć w każde ich słowo. A wyobraźcie sobie,że 80% tych skrzywionych ma 11-12 lat. To w wieku 3 lat byli już niedostosowani, że do ośrodka trafiają. Ja rozumiem w domu chleją, dzieciak ma 15 lat i do ośrodka trafia żeby go odseparować od środowiska ale 11 latek co on ma na karku i czyja to wina? Albo 14 latek uzależniony od dopalaczy czy innych świństw skąd miał na to kasę?