Wsio zaczyna się w autobusie. Dostajesz gnata i nakaz zapolowania na snorki. I już w tym momencie zaczynają się Twoje problemy - mutancięta są bardzo mocne, Ty zaś przeraźliwie nieodporny na ciosy.
Jak dopadną Cię trzy - ani zipniesz. Grzecznie wyciągasz kopyta i wczytujesz save`a. Oczywiście, jeśli miałeś tak dużo szczęścia, by śmierć nie wywaliła Ci save`ów do spodu..
Więc zaczynasz po raz drugi - autobus, bieg, snorki - śmierć...
To abarot - myślisz: "zmienię sobie trasę". Zmieniasz. Promieniowanie. Save...
Po szóstym razie jesteś już mądrzejszy - strzelasz z daleka. Ups..zabrakło nabojów. Nic to, pewnie gdzieś się znajdą - szukasz po okolicy.
Promieniowanie. Save...
Po dwudziestu trzech podejściach udaje Ci się zastrzelić wszystkie snorki. Odwracasz się szczęśliwy i dumny, że Ci się udało. Ostatni, o którym nie miałeś pojęcia, jako że sprytnie ukrył się za krzakiem, skacze Ci na plecy i wykańcza w trzy sekundy...
Save.
Trzydzieste pierwsze podejście. Wykańczasz snorki. Wszystkie!
Wracasz biegiem do autobusu. Rozpędzony, nie zauważasz małego braku tekstury. Podziwiasz grę od spodu.
Save...
*************
W tym momencie postanowiłem zakończyć swoją krótką przygodę z tym modem. Poćwiczę na zwykłym zewie i za jakiś rok wrócę postrzelać do snorków. Oby się do tej pory nie dorobiły potomstwa...