Skocz do zawartości

Fiedia Cezar

Weteran
  • Postów

    573
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Fiedia Cezar

  1. Fiedia Cezar

    Stalker 3

    Po to tu jesteśmy Filippo, jesteśmy fanami. Co by nie wydali i tak kupię :mrgreen:
  2. Zrozumiałe, bezpieczeństwo Forum ma pierwszeństwo. Nic nie zmieniaj. Będę wrzucał po parę zdań. :-D Dzięki Vorenus za wsparcie, dałeś mi 'kopa' do pisania. :-D. Faktycznie trochę się wstydziłem. Wiesz interpunkcja, gramatyka, nie jestem polonistą.
  3. Wrzuciłem troszkę. Muszę zmienić formę dołączania tekstu, ale też mam inny problem-jak za długo piszę wylogowuje mnie z forum. Straciłem dobre dwie strony. Muszę zapytać Elvisa.
  4. Przejrzyj dział Modyfikacje gotowe-tam ciekawa propozycja Windmakera.
  5. Nie wiem na jakiej wersji grasz, lub jaki masz sprzęt. Mi gra śmiga w najwyższych ustawieniach i nie mam problemów z płynnością. Sprawdź czy masz najnowszy patch. Chyba, że coś pokręciłeś przy instalowaniu moda. Jeśli chodzi o fabułę, to pamiętaj są gusta i guściki, bardzo wielu ludziom Priboi się podoba a "koleś" wykonał kawał rzetelnej roboty.
  6. Myślę, że w grze struktura Bandytów, jest delikatnie mówiąc sztuczna. Z założenia Bandyci powinni działać małymi grupkami, łupiąc wszystko i wszystkich. Włącznie ze swoimi kumplami. I jaka niekonsekwencja-najsłabsza frakcja w Zonie, a Bandytów powinno stać na wszystko. Powinni mieć najlepsze spluwy. Przecież czarny rynek na wschodzie to imperium. Może zadziałała poprawność polityczna. :-D Dlatego Yoga jakoś mnie nie zafascynowal. Ale pilnie czytam Twoje wskazówki :-D .
  7. Fiedia Cezar

    Stalker 3

    Wiele postów na Forum, dotyczy oczekiwań ewentualnego Stalkera 3. Wiem, że temat nieco wirtualny, ale nasz kolega Elvis, chyba może pchnąć nasze życzenia, dalej w górę. Może zainteresuje się tym GSC. Może stworzymy grupę beta testerów i nasze uwagi wpłyną na jakość gry. Ja oczekiwałbym rozszerzenia w kierunku RPG, coś jak OBLIVION, GOTHIC ewentualnie MASS EFFECT, oczywiście: także minimalnej liniowości. Co do fabuły-chyba coś pośredniego między CS a SoC, lub kontynuacja SoC z nowymi bohaterami.
  8. Dzięki serdeczne za poparcie. Piszę dalej ręcznie i wrzucę jakiś większy kawałek. Jestem też fanem Sapkowskiego i oczywiście Wiedźmin stoi na półce, oraz jest na twardzielu. Czuję jednak, że mam za słaby warsztat, aby pociągnąć wielowątkowość. Tak samo nie chcę nawiązywać do fabuły z gry- może będzie Stalker 3 i mnie jeszcze GSC pozwie :mrgreen:
  9. Zacznę od tego, że FEAR jest do bólu liniowy. Powiem szczerze, że po pierwszym przejściu nie chciało mi się do niego wracać. Nie kupiłem też dodatku. Dlatego na ewentualny zakup nowego poczekam do tańszej wersji. W SoC i CS grałem wiele razy i choć nie powiem że to gry wyjątkowe, to podkreślam: dla mnie, są lepsze niż FEAR.
  10. Sam nie byłem pewny co do tego pomysłu. :-D Killer-takich mistrzów jak Strugaccy nawet bym nie próbował naśladować. Bardzo cenię ich twórczość.
  11. Chyba taka nasza rola, podpowiadać w nieskończoność. F23 masz rację. Na forum są wszystkie łatki, zainstaluj i po kłopocie. Jeśli nie chce Ci się grać od początku , są zapisy. Grałem Bandytami poczytaj moje porady.
  12. Może masz problem z artefaktami. Niektóre podwyższają promieniowanie i w ten sposób powolnie giniesz. Sprawdź bilans promieniowania jeden artefakt+ inny na -.
  13. Zapraszam wszystkich do komentowania i pisania o czym chcielibyście czytać. Zaczynam: Świt Fiedia obudził się o świcie. Przetarł spuchnięte oczy i nerwowo poszukał fajek- cholera, nie ma. Spojrzał na PDA, do Sidorowicza ze dwie godziny drogi. Stalker to ma pieprzone życie. Wylazł ze śpiwora, gdzieś w oddali zawył niby-pies, ciekawe, stado, czy samotnik. Złapał odruchowo za pistolet. Słońce pięknie wschodzi. Wziął puszkę tuszonki i uśmiechnął się w duchu, za parę godzin, jak Zona da, to zje coś ciepłego. Przez chwilę pomyślał, czy nie łyknąć coś na rozgrzewkę, ale przecież nie ma trzynastej - uśmiechnął się w duchu. Schował śpiwór, przeładował snajperkę i ruszył w drogę. Szło się lekko, powietrze było rześkie. Nagle zapachniało ozonem, niedaleko musi być anomalia, niech to cholera. Ręka zacisnęła się na śrubie. Spokojnie, spokojnie wymamrotał pod nosem. Przystanął. ................................................................................................................................... Wyjął detektor, obrócił się w miejscu z wyciągniętą ręką - aaa tu cię mam! Jeszcze parę metrów i nieźle bym się wpakował. Wzdrygnął się - nie ma to jak parę lat w Zonie, intuicja mnie nie zawiodła. Dużym łukiem obszedł anomalię, co jakiś czas przystając, dopóki nie poczuł się bezpiecznie. Ruszył dalej, przyspieszył kroku, bo zmarnował trochę za dużo czasu. Jeszcze pół godzinki i dotrze do wioski. Doszedł do małej grupy krzaków na pagórku; zwolnił; miał tylko moment, aby chwycić za nóż. Z szałem w przekrwionych ślepiach, rzucił się na niego, mocno wyrośnięty niby-pies. Nawet nie warczał, tylko ciężko dysząc skoczył, starając się złapać go za gardło. Fiedia przykucnął i ciął na ślepo, przez brzuch - poczuł ciepłą, śmierdzącą juchę. Przeturlał się w bok. Było po wszystkim, ale smród.... otarł twarz. Cholera - ciuchy do prania. Spojrzał na drgające jeszcze ciało - ech tym razem się udało. Obciął uszy i ogon. Poszedł w stronę widniejących w oddali zabudowań. ................................................................................................................................... Bar Pociągnął długi łyk, ach jak smakuje..., zimna, dobra wódka. Wentylator kręcił się z wolna. Przez dym, spojrzał na młode twarze okupujące szynkwas. Barman zerknął, ale Fiedia jeszcze nic nie chciał. Pomachał przyjaźnie. Zaciągnął się głęboko, te fajki mnie zniszczą, pomyślał, albo Zona. Zaśmiał się. Przeciągnął ręką po szpakowatych skroniach. Coraz mniej weteranów, a więcej młodziaków. Zona przyciąga, jak Kalifornia w czasach gorączki złota, ale zbiera takie samo żniwo. Barman - wódki! Wypił. Co mnie opętało.....robię to dla pieniędzy. Co za filozofia? Oparł się o stolik i przeliczył kasę. Za kotlety 200, dwa pistolety maszynowe -700 rubli, no fakt złom, ale za karabin szturmowy tylko 750! Zdarł ze mnie Sidor. Takie czasy. Wyjął zdjęcie z folii. Natalia. Ech Natalii, Natalii, zanucił. Zawsze kobiety były motorem jego życia, ale Natalia jest wyjątkowa. Uzbieram 100.000 i wrócę. Tak, stówka i koniec. Przypomniał sobie, ciepło Jej ciała o poranku.... umieściłem za zgodą Natalii ........................................................................................................................... Z głębi sali doleciało go wołanie . Fiediaaa!!! Fiediuszka!!! Rozpychając się między stalkerami, szedł gruby Grisza Kret. Małe świńskie oczka świeciły mu się na nalanej i spuchniętej od gorzały twarzy. Diabli nadali pomyślał, ale nie mógł już nic zrobić. Ot mołodziec, ot moj brat - Grisza objął go jowialnie; zionął wódką i czosnkiem. Zasapany usiadł i odgarnął tłuste blond loki. Bystro spojrzał na Fiedię. Wcale nie był pijany; to jego poza, w rzeczywistości był sprytny i wyrachowany. Niejeden stalker stracił życie z jego powodu. Witaj Grisza, wycedził bez entuzjazmu. No Fiedia, bez żalu za ten ostatni raz, nuuu, napijemy się po jednym, nie mogłem ci wtedy podesłać amunicji, wiesz jak jest, Yoga rządzi na Wysypisku, a on... no nie lubi ciebie, delikatnie mówiąc, a sam powiedz, wytłukłeś mu trzech ludzi przy przejściu z Kordonu. Nie wytłukłem, tylko się broniłem;te gady chciały mnie obrobić, ale dobra, nie wracajmy do tego. Czego chcesz? Grisza zapalił, jest robota - 5 tysiaków. Zainteresowany? Fiedia spojrzał na niego; jak płacisz pięć to dostajesz z piętnaście, pomyślał, ale pal licho - czemu nie, zawsze jest dobrze zarobić parę rubli. Mów. W zasadzie są dwa zadania, pierwsze to uzyskanie informacji a drugie, to zdobycie substancji powodującej mutacje. Wiesz przecież, że po tych kilku latach w Zonie nie powinno być ani jednego mutanta, bo to ani się rozmnaża ani pączkuje - zarechotał, a wszyscy na nie polują. Wiadomo, wpływ na ilość tych gadzin mają emisje i niektóre anomalie, ale to nie tłumaczy tak wielkiego wzrostu populacji, jak ostatnio. Ktoś zaczął główkować i wpadł na to, że musi być czynnik ludzki w tym całym bałaganie. Wiesz co jest najcenniejsze - władza, a władzę daje broń. Ludzie dla tej pierwszej zrobią wszystko, nawet najgorsze świństwa. Zerknij na te zdjęcia; nie, nie pytaj skąd je mam - patrz, w Ciemnej Dolinie rozlokowało się wojsko. Otoczyli laboratorium jakby to była kwatera prezydenta. Prawdopodobnie prowadzone są tam prace nad mutagenem, który może zmienić układ sił, a cała Zona to jedno wielkie pole doświadczalne i to darmowe, bo ludzie pchają się tu sami. Zauważyłeś, że jakby łatwiej jest dostać się do Zony. To wszystko wiąże się w logiczną całość. Teraz konkretnie: dostaniesz się do doliny, tam zorientujesz się na miejscu jak ugryźć temat, bo same zdjęcia to za mało, co dalej ustalimy przez radio. Za stary lis jesteś, to nie będę ci mówił, abyś uważał, ale z nikim nie gadaj, sprawa jest tajna i wiesz - tu przeciągnął palcem po gardle. Aha, sprzęt - ja daję amunicję jaką chcesz, broń masz swoją, chyba, że chcesz coś uzupełnić, no i najważniejsze; zerknij tam koło baru, dołączy do ciebie tych czterech od Lebiediewa. Młodziaki, ale niech cię nie zmylą pozory, chłopaki są po specnazie. Czyś ty Kret oczadział!? Poniosło Fiedię, ja DZIAŁAM sam - nie masz wyjścia, Grisza przerwał mu ostro, to Lebiediew zleca robotę. Jakie tam są tarcia na górze, skąd ten stary piernik zdobył te wiadomości, nie wiem. Krótko mówiąc - albo z nimi, albo w ogóle, ale; tu nachylił się i ściszył głos, jeśli dotrzesz do mutagenu a co najważniejsze wrócisz, to ten stary frustrat nie musi o tym wiedzieć, to będzie przecież baaaardzo dobry towar. .............................................................................. Zadanie Pierwszy zginął Saszka, nawet go lubił, był gibki, szybki i jakoś sympatyczny, mimo paskudnej blizny na twarzy. Szli dwójkami, a Saszka, jako piąty na szpicy; tak: specnaz i Bagna to za mało. Na Bagnach, tak naprawdę nie ma Zony. Nic mu nie pomogło; wlazł w karuzelę i po pięciu sekundach było po wszystkim.... Cześć chłopaki, zakrzyczał Fiedia!!! Na posterunku, do przejścia na Wysypisko, ktoś poruszył ręką w górę, no kto tam !? Fidi!!! To chodź, ale sam! Już siedząc przy ognisku troszkę się śmiali, ech Fiedia - jeszcze chwila, a wywaliłbym serię z kałaszka; zombi nie zombi, a kozak rządzi, hczh, czknął Frytka. Fiedia spojrzał; czy tu wszyscy muszą pić ? Frytka - powiedz jak jest na przejściu. Chcesz przejść płać, a jak są pijani, to strzelają i tak, hczh. Nie pieprz, masz wejście? No mam, ale - co ale, Fiedia miał dość. Frytka złapał go za rękaw - dla mnie 500, a dla bandytów wystarczy pięć butelek Kozaka i 15 magazynków 5.56x45 mm - wchodzisz? Mówisz i masz, ale jak coś? Fiedia jaaaa? nigdy. Za 5 minut jestem... Nie wrócił, minęło 5 minut , 15. Idziemy!!! Przy wraku Ziła, przykucnął; na palcach pokazał: czterech ,pierwsza..trzech, dwunasta.., ognia i ruszyli, trwało to piętnaście sekund( najchętniej by przeklinał). Siedmiu. Co z tego, Wracz bladł i trząsł się, jakby miał padaczkę; BĘDĘ ŹYŁ? Tak Wracz, tak .... Pozbierajcie magazynki... , przykrył Wracza. Coś zaszurgotało za plecami, kątem oka zobaczył granaty - huknęło. ............................................................................ Natalia otworzyła okno na ogród. Spojrzała na zegar, jeszcze trzy godziny i będę miała zdjęcia. Z kuchni dobiegło świergotanie kafeterki, w całym domu zapachniało kawą, troszkę zmarzła - nie zawsze spała w koszulce; lekko na palcach pobiegła do sypialni i rozsunęła zasłony. Szczupłą dłonią przeciągnęła po szorstkich, siwiejących włosach Fiedii. Złapał ją mocno i delikatnie zaczął całować po oczach. Kocham tego wariata - objęła go ramieniem i wtuliła się, zwijając w kłębuszek, jak mały kotek. umieściłem za zgodą Natalii ............................................................................. Nie mógł się poruszyć. Związali mnie jak barana, pomyślał; światło z brudnej żarówki ledwo rozświetlało małe pomieszczenie. Yoga oparty o stół przyglądał mu się z ciekawością. Skinął głową - Fiedia tak dostał w szczękę, że mu chrupnęło w kręgosłupie, żeby nie szmata w ustach chyba by wypluł zęby. Zemdlał. Jakiś pomagier, chlusnął mu wodą z wiadra i wyciągnął szmatę. To za chłopaków - spokojnie powiedział Yoga, a teraz mów. Fiedia spojrzał – rozwiąż wychrypiał, ten mrugnął i przecięli sznurki. Powoli rozcierał spuchnięte dłonie. Wstał z krzesła i złapał butelkę bimbru ze stołu. Pociągnął spory łyk – zapiekły rozcięte usta. Krzywiąc się przekąsił ogórkiem. Yoga należał kiedyś, zresztą jak większość tutaj, do armii, ale ten pół Polak pół Ukrainiec nigdy nie usiedział na jednym miejscu, co awansował, to za rozróby go degradowali. Bardziej pasowałby na atamana kozackiej sotni w czasach Chmielnickiego; nieobliczalny, okrutny i samowolny. Tu na Wysypisku znalazł sobie doskonałe miejsce do życia. Handlował wszystkim i ze wszystkimi, ma najlepsze kontakty w strefie. Co jakiś czas przycisną mu łapę , ale tylko dla zasady – przecież gdyby chcieli, to wystarczą dwa helikoptery i kilka rakiet. Tylko, dziś on, jutro inny – zawsze znany wróg lepszy, niż nowy. Domyślał się, dlaczego jeszcze żyje. Yoga wiedział już o wojskowej akcji w Dolinie. Czujny jak ogar, zwietrzył interes. Nie było sensu ściemniać tego wytrawnego gracza. Widzisz, zaczął powoli, wojaki coś kombinują – wiem, wiem, czekaj. To wiesz, ale jest jeszcze coś. Krótko wprowadził go w temat. Co radzisz? Chodź Fiedia, coś zjemy – na pusty żołądek źle się myśli. Kiedy szli do kantyny przypomniał sobie; a gdzie tych dwóch moich młodziaków? Dostali wycisk, ale nic im nie będzie, przydadzą się jeszcze, na razie nie chcę mieszać do tego moich ludzi, zawsze będą w odwodzie. W milczeniu jedli gorący gulasz, Fiedia odmówił wódki, dajcie herbaty, zawołał do barmana, wolał być trzeźwy, sytuacja była poważna. Skończyli. Zaciągnęli się papierosami – zrobimy tak, oficjalnie wykupiłeś się, co i jak nikt nie śmie się mnie zapytać. Przy wyjściu z bazy zwrócą wam broń i sprzęt, tu masz mini GPS z radiem; ma być cały czas włączony – skrzywił się, ja i moi najlepsi ludzie będziemy tuż za tobą. Zawsze przyda się pomoc ha, ha, ha, zaśmiał się szczekliwie. Pomoc - raczej eskorta, pomyślał Fiedia, ale ‘tisze jediesz dalsze budiesz’, co robić. Na miejscu w Dolinie, zobaczymy co dalej. Ile razy to już słyszał…Dobra – założymy bazę przy starej stacji benzynowej, trochę to na około, ale będzie bezpieczniej, a trzeba też odpocząć. Wstał, puść moich, musimy się przespać; rankiem lepiej się idzie. ......................................................................................................................... Szli jeden za drugim, co jakiś czas się zmieniając. Pogoda była kiepska, niebo zaciągnęły szare kłębiaste chmury, zagrzmiało gdzieś na zachodzie. Brakuje nam tylko deszczu pomyślał niechętnie i jakby wykrakał, lunął mocny, rzęsisty deszcz. Zona nas nie rozpieszcza. Podciągnął pas i poprawił kaptur, zacinało z wiatrem po twarzy. Zapikał GPS. Stójcie – krzyknął. Zerknął na PDA, kilka czerwonych kropek przesuwało się ze wschodu, równolegle do nich, a kilka z północy, bezpośrednio w ich kierunku. Padnij !! Runęli w błoto . Gienia na prawo – tam na wzgórek, kryjesz z rkm-u, ty Stiopa na lewo tam w krzaki, najpierw snajperka, a jak podejdą wal z granatów, ja idę na wprost. Strzelać tylko na mój znak. Skinęli głowami, każdy poczołgał się w swoim kierunku. Fiedia wyciągnął lornetkę, ciążył trochę namoknięty plecak; zrzucił go za siebie, teraz lepiej, westchnął i spojrzał na pole. Ci z północy pierwsi dostrzegli tych drugich, rozsypali się w tyralierę i otworzyli ogień. Zagrzechotały kałasznikowy, dwie oliwkowe sylwetki osunęły się na ziemię jak szmaciane lalki, wypuszczając broń, reszta padła w błoto i zaczęła się odstrzeliwać, zajazgotały pistolety maszynowe, powietrze przecięły jasne serie – używali amunicji smugowej, co za durnie pomyślał, wystrzelają ich jak kaczki. Północni nie cackali się, charakterystycznie stęknęły granatniki, dwa grzyby wybuchów pojawiły się wśród Wschodnich. Rozległ się nieludzki wrzask, jakieś ciało wyrwało w górę. Ucichły strzały, ktoś strasznie krzyczał . Tamci zbliżyli się do pola walki, zaczęli rabować poległych, rozległ się suchy trzask wystrzału z pistoletu. Krzyki ucichły. To sukinsyny, dorwali jakiś niedoświadczonych kotów, przeleciało mu przez głowę. To jest właśnie matuszka Zona - licz tylko na siebie. Zastanawiał się co robić, z tamtych sześciu zostało pięciu, jeden dostał. Zdjął szmatkę i przyłożył celownik do oka, miał podrasowaną snajperkę, w wizjerze dokładnie zobaczył twarz najemnika; pociągnął za spust, szarpnęło, bandyta klęknął i padł w błoto.Prawie równolegle padł strzał i drugi leżał na ziemi, to Stiopa. Ciężko zagdakał ręczny karabin maszynowy, Gienia nie dał pozostałym trzem, żadnej szansy, skosił ich kilkoma seriami. Fiedia wstał . Dobrze, że ziemia miękka, trzeba ich pochować. ..................................................................................................... Deszcz lał strumieniami, zmywał rozmazane błoto, woda wciskała się w każdy zakamarek ubrania. Pozbierali ekwipunek, smutno wyglądały maski zawieszone na prowizorycznych krzyżach. Nie czas na zadumę, ruszamy rzucił krótko. Doszli do małych skałek w kotlinie, tu przeczekamy deszcz, rozpalmy ognisko, trzeba osuszyć rzeczy. Prowizoryczny brezentowy daszek chronił przed deszczem, ciepło ogniska przyjemnie grzało zziębnięte dłonie. Stiopa stał na warcie przy wejściu do dolinki. Powoli się przejaśniało, nieśmiało wyszło słońce z poza chmur, Gienia zluzował Stiopę. Podniosła się mgła, ten pozorny spokój uśpił czujność Fiedii, a tego w Zonie robić nie wolno. Usłyszał głośny tętent. Gienia nie miał szansy, stado mutantów dosłownie pokryło go, jak fala zalewa brzeg morza, nawet nie usłyszeli krzyku. Fiedia zdążył wskoczyć na skałki i gorączkowo strzelał z pistoletu, Stiopa miał mniej szczęścia, oszalałe stwory rozszarpały go do połowy, widział jego rozcapierzone palce ześlizgujące się po kamieniach. Porwały ciało ze sobą . Przemknęły dalej pozostawiając kilka drgających trupów. Spocony Fiedia nie mógł uwierzyć, że trwało to tak krótko. Nerwowo naciskał spust, a iglica głucho strzelała w pustą komorę, zabrakło amunicji. Zrezygnowany usiadł i podparł głowę rękami, znowu został sam. Czy to wszystko ma jakiś sens? Oj weź się w garść Fiedia. Wyjął detektor, wskaźnik leciutko zamrugał, gdzieś musi być artefakt, warto poszukać. Szedł ostrożnie, jak zwykle przy anomalii, co jakiś czas przystawał i rzucał śrubą, głośno trzasnęło wyładowanie, detektor mocno zaświecił, znowu trzasnęło. Ominął niebezpieczne miejsce – jest, Bateria połyskiwała, rozpraszając promienie światła. Ucieszył się jak dziecko, wpadnie trochę grosza. Wrócił po własnych śladach. ............................................................ Słońce było już nisko, kiedy doszedł do przejścia. Spojrzał przez lornetkę, jakaś grupa ludzi w kombinezonach siedziała przy ognisku. Dwóch stało na warcie. Schował plecak i broń pod krzakiem, podniósł ręce i wolnym krokiem ruszył w kierunku ogniska. Stój – krzyknął wartownik. Nie czekał długo, podbiegli do niego i obszukali z góry na dół. Zaciągnęli go do ogniska. Tak jak przypuszczał, była to grupa wolnych stalkerów, którzy szukają w Zonie artefaktów. Na szczęście nie byli wrogo nastawieni, raczej obojętni, widać było po wypchanych plecakach, że obłowili się na Wysypisku i odpoczywają przed dalszym marszem. Jeden z nich podniósł się i zapytał – gdzie to droga prowadzi kolego? Bez broni, plecaka, jak to? Obrabowali cię? Wiecie jak to jest, schowałem rzeczy w krzakach, bo nigdy nie wiadomo na kogo trafisz, Fiedia jestem , no i mam butelczynę dla dobrej kompani. Zaśmiali się – bierz rzeczy i siadaj, zawsze mamy miejsce dla gościa z butelką. Popijali, przegryzali kiełbasą, przekomarzali się kto jakie miał przejścia w Strefie, Zrobiło się wesoło, ten co zaczepił Fiedię wyciągnął gitarę, świetnie grał, zanucili. Nikt tu nikogo nie egzaminował, nie pytał skąd, dokąd, po prostu grupa twardych ludzi odpoczywała po znojach wędrówki.... ........................................................................................................................... Otulił się śpiworem. Przypomniał sobie pierwsze dni w Strefie. …………………………………………………………………………………………................................................ Szedł powoli, w dziurawych butach chlupotała woda. Kieszeń miał wypełnioną śrubami, a w plecaku trochę bandaży, wódkę i parę konserw. Stary kałach ukradziony z wojska majtał się na ramieniu. Dlaczego tu jestem – bo nic innego nie przyszło mi do głowy. Po redukcji żołnierzy w armii, mógł zostać ochroniarzem, ale na to był za hardy, a milicja cóż… Takich nie chcieli. Zobaczył parę ogłoszeń w internecie, o zapotrzebowaniu na nielegalne artefakty zdobywane w Zonie i wyruszył. Natalia nie mogła tego zrozumieć, prosiła, błagała, nie ryzykuj, ja utrzymam dom – mówiła, ale męska duma nie pozwoliła mu na takie rozwiązanie. Wrócę kwiatuszku, wrócę – pomyślał. Rzucę ci świat do nóg. Jeszcze trochę. Musiał dostać się do środka Strefy, miał zlecenie na zdobycie pięciu baterii dla nielegalnego laboratorium w Berlinie. To pozwoli mi na lepszy sprzęt i broń – muszę to zrobić, dla niej, dla nas. Doszedł do ogrodzenia z drutu kolczastego – teraz się zacznie. Leżąc, przeciął nożem parę drutów i przeczołgał się do Strefy. Nareszcie – jestem. Zmierzchało się, światła reflektorów z pobliskiego posterunku omiatały teren. Znieruchomiał – nie będzie łatwo. Minęła godzina, zrobiło się całkiem ciemno, zdrętwiał, ale wiedział, że teraz będzie łatwiej przejść. Omotał szmatą lufę pistoletu i zaczął się czołgać. Przy małych krzakach mógł się podnieść – odetchnął, wszystko przede mną. Uśmiechnął się – Fiedia jeszcze potrafi. Teraz cel – dotrzeć do stalkerów i bezpiecznie przenocować, to, co czytał o Zonie jawiło mu się stekiem bzdur, bajek i zwykłego zmyślania, jak kiedyś marynarze bajali o wielkich ośmiornicach, czy meduzach połykających całe statki. Zerknął na PDA, gdzie miał zaznaczoną pozycję bazy wolnych najemników. Dwa kilometry – niby mało, a dużo. Trzeba pamiętać o anomaliach i ciemno jak w ….. . Włączył latarkę, jak tylko zarobię, to kupię porządny noktowizor. .......................................................................................................................... Przekręcił się na bok i poprawił zapięcie śpiwora – ach te początki były trudne. .......................................................................................................................... Pierwsza emisja, jaką przeżył była szokiem – detektor wył , PDA zwariował. Drobna zwierzyna pryskała jak opętana przed siebie, nie patrząc, kto stoi jej na drodze. Niebo zrobiło się czerwonawe z sinymi barwami na horyzoncie – uciekać, uciekać, tylko to mu zaświtało. Nagle wszystko ucichło. Wydawało się, jakby czas stanął w miejscu, błysnęło. Podniósł rękę do oczu, w zwolnionym tempie, jakby w świetle stroboskopu. Huknęło – grom przetoczył się przez pustkowie. Potem przyszedł wiatr, podmuch przeturlał Fiedię. Jak suchy liść wyleciał w górę, a zaraz potem grzmotnęło nim o ziemię. Przez załzawione oczy zobaczył rozwalony właz do betonowej rury – tym razem miał po prostu szczęście. ............................................................................................................................ Wczołgał się do środka i skulił w zapadniętej części rurociągu. Pociemniało – światło stało się jakieś centkowane, jak ekran telewizora po stracie sygnału. Coś otarło mu się o nogi, nawet nie chciał myśleć co to za paskudztwo, tylko podciągnął stopy pod siebie. Ziemia zadrżała, raz, drugi i nagle jak po machnięciu czarodziejską różdżką, wróciło słońce i spokój. Teraz nie zapomni do końca życia charakterystycznego pisku detektora oznajmiającego nadejście emisji. Ten sygnał oznacza tylko jedno – rzucaj wszystko i chowaj się do jakiejkolwiek dziury, inaczej czeka cię śmierć. Coś podrapało go za plecami – nerwowo złapał za pistolet. Tuż za nim leżała martwa samica niby-psa, i kilka martwych szczeniąt, jedno tylko niemrawo wtulało się w niego, szukając być może matczynego sutka. -:No masz ci los, mruknął Delikatnie wziął malca na ręce, był to samczyk. Na szczęście już widział; drobnymi ząbkami złapał Fiedię za palec. Położył go na kolanach i wyjął trochę kiełbasy z plecaka. Piesek żarłocznie rzucił się na jedzenie. -:Ot towarzysz mi się znalazł – zaśmiał się. -:No i jak cię nazwać?. Burku jeden .............................................................................................................................. Mijały tygodnie, piesek rósł i nie odstępował Fiedii ani na krok. Wkrótce ta nieodłączna para stała się wizytówką Zony. W miarę jak Fiedia zdobywał szlify Stalkera, tak Bury, takie dostał imię – mężniał i rósł w siłę; stał się potężnym samcem, którego trzeba było się bać, potrafił jednym szarpnięciem pyska przetrącić kark szybkiego snorka, czy rozerwać gardło bandycie. Ich para powoli wchodziła do legend Zony. Stalkerzy przy ogniskach opowiadali sobie o nich niezliczone historie, najczęściej wyssane z palca, ale tak już jest, że każdy potrzebuje bohaterów, aby osłodzić sobie szarą rzeczywistość. Fiedia nie zostawiał Burego, nawet kiedy robił interesy, czy chodził do baru. Bury nigdy nie warczał i mimo potężnej postury poruszał się cicho i spokojnie. Zrobił pewnego rodzaju furorę, gdyż lubił piwo. Kto chciał dać zlecenie dla Fiedii, musiał zaakceptować Burego. ………………………………………………………………………………………………… -:Ech Bury, Fiedia otarł zwilgotniałe oczy i mocniej opatulił się śpiworem. Zasnął. ................................................................................................................................ Do stacji benzynowej miałem kilka kilometrów, mogłem iść na skróty, albo dłuższą drogą przez anomalie. Wiadomo co wybrałem! Szedłem lewą stroną wzdłuż strefy. Chciałem ominąć posterunki a na mutanty mam ....
  14. Dodam do wypowiedzi kolegów, ?e eliminuj tylko stalkerów-zombiaków. Bug z drzwiami jest powszechny, eliminuj? go tylko patche kolejno wgrywane od 03 do 07. Wszystkie dost?pne na forum. Je?li to nie pomo?e to musz? ciebie zmartwi?: kasuj zapisy, reinstalacja i instalka patchy. Do drzwi bunkra nie ma klucza, otwieraj? si? automatycznie, po wykonaniu zadania : pomó? obroni? obóz stalkerom, przed atakiem zombiaków.
  15. Ciekawe podejście, Strugaccy pisałi powieść w głębokiej komunie, więc nie sądzę, że aż tak musieliby kamuflować swoją krytykę kapitalizmu.
  16. Killer szkoda mi Twojej frustracji. Przeczytaj moje porady dotyczące wstąpienia do Bandytów. Masz rację, to słaba frakcja. Moim zdaniem słabsza jest frakcja Wolnych Stalkerów. Aby wstąpić do Bandytów, trzeba najpierw zalać podziemia(Agroprom-główna fabuła). Pozdrawiam.
  17. To się uśmiejcie ......... śmigam na GTA z Frankiem Sinatrą :mrgreen:
  18. Fiedia Cezar

    PokerStars

    A tak naprawdę to taki u nas w Polsce bałagan prawny, że wstyd. Jak tu poradzić internaucie polskojęzycznemu np. z Kanady jak to jest u nas. Oczywiście pytanie retoryczne.
  19. Zgadzam się, że bez pojazdów pokonywanie odległości jest nudne. Korzystam w grze z modów dodających pojazdy. Tu kłaniam się moderom, którzy naprawili według mnie, błąd autorów.
  20. Oceniając czystą wersję , jestem za tym, że to FPS, jakieś szczątkowe zamysły autorów w kierunku RPG, nie przekonują mnie.
  21. Trzeba przyznać, że w każdym poście jest trochę racji -choćby o naszym prawie- życie pisze scenariusze szybciej niż potrzebne ustawy(w swoim czasie kantory, czy sprowadzanie alkoholu). To, że GO.pl naigrawają się z nas- graczy to aż ręce świerzbią aby dać im popalić. Niedokończone poradniki to skandal, ale nie zapomnijmy o mrówczej pracy niektórych recenzentów-nie można ich krzywdzić(ciekawe czy mają odpowiednie wynagrodzenie). Myślę, że moralnie serwis łamie prawo.
  22. Użyj Patch 06 i 07, kłopoty znikną.
  23. Przeszedłem grę jako Bandyta :evil: Jedyny pożytek to ułatwienie w Limańsku i neutralność Renegatów. Jeśli nie strzelasz do wszystkich, to tylko Powinność jest wrogo nastawiona.
  24. Mylisz się, od Leśnika dostajesz ulepszonego Wintara BC. Avalanch to inna broń z doczepianym celownikiem. Możesz strzelać seriami.
  25. Karabin: moim zdaniem S.A 'Avalanche' (zmodyfikowany Wintar BC) z zamontowanym celownikiem i ulepszeniem na maksymalną celność. Amunicja 9x39 mm. Pistolet: Colt Kora 919 z powiększonym magazynkiem i ulepszoną celnością. Amunicja .45
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając z tej strony, zgadzasz się na nasze Warunki użytkowania.